Jako nastolatka przechodziłam przez fazę, w której zastanawiałam się czy przypadkiem nie jestem chora psychicznie. Był to ten etap, kiedy szukałam w sobie cech, które wskazywałyby, że jestem wyjątkowa niczym Czarodziejka z Księżyca. Ten sam etap, w którym moje życie było OCH, TAKIE DRAMATYCZNE i nie rozumiał mnie nikt oprócz mojego bloga i Pidżamy Porno. Piękne czasy. Niestety, na moje nieszczęście, byłam dość zdrowa i nie spotykałam na swojej drodze gadających kotów z półksiężycem na czole.
Od dłuższego czasu moje zdrowie psychicznie i nie tylko uważam za dar losu i całkiem się do niego przyzwyczaiłam. Właściwie bardzo mi z nim dobrze. I w tym momencie, przynajmniej dziesięć lat za późno, jak grom z jasnego nieba pada wiadomość. Fotografujesz jedzenie? Masz problemy psychiczne! Do tej pory myślałam, że chcę jedynie zabłysnąć swoim pseudokólowym lajfstajlem czy połechtać wewnętrznego hipstera, lecz okazuje się, że problem sięga o wiele głębiej.
Ponieważ 'zwykle wykonujemy zdjęcia rzeczy, osób oraz wydarzeń, które są dla nas istotne'(zwłaszcza, że jak wiadomo wykonanie zdjęcia aparatem cyfrowym jest trudne, czasochłonne i bardzo kosztowne), postanowiłam wejrzeć wgłąb swojej świadomości i zobaczyć co tak naprawdę jest dla mnie ważne. Zagrycha i cukierki. Jestem wrakiem człowieka.