Ludzka mentalność naprawdę nie zmienia się aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Każda epoka ma własną fabrykę snów. Średniowiecze nie różniło się tym od współczesności. Chociaż może zamiast fabryki był to zakład rzemieślniczy.
Dzisiaj cycate blondynki z głowami pełnymi marzeń ciągną do Hollywood. Sześćset lat temu ówczesny odpowiednik naiwnego sexy lachona czyli młodzieniec bez ziemi i majątku, zapewne jakiś drugi, trzeci czy czwarty syn szlachcica, też zmierzał do swojej ziemi obiecanej. Cała jego nadzieja na życie w rytmie bling bling, dziwki i koks leżała w dworze. Ale dwór dworowi nierówny, nie chcesz przecież opuścić rodzinnego domu w celu zrobienia kariery filmowej i skończyć w porno produkcjach. Udajmy się zatem do najbardziej ekstrawaganckiego dworu Europy, średniowiecznego odpowiednika Wersalu i Hollywoodu w jednym.
Dream of Burgundification
Nie wiem jak się teraz mówi – swag, trendi, dżezi, seksi czy kól. Jak zwał tak zwał, najbardziej taki był dwór burgundzki. Przynajmniej tak twierdził Johan Huizinga. Czy mu wierzyć? Cóż, ciężka sprawa. Huizinga napisał jedną z najsławniejszych książek historycznych. Na pewno o niej słyszeliście, choćby w polskim tłumaczeniu Pulp Fiction, w którym robią z dupy Jesień Średniowiecza. Osobiście specjalnie się z tą książką pod względem ideologicznym nie zgadzam, a średniowiecze to nie była epoka ani nawet krąg kulturalny, na którym Huizinga się wybitnie znał. Do tego pisząc swoje dzieło życia był w niezbyt dobrym humorze. Trochę dlatego, że niedawno skończyła się najgorsza znana ówczesnej ludzkości wojna (był rok 1919 i nie mógł wiedzieć, że najlepsze jeszcze przed nim), a trochę dlatego, że właśnie umarła mu żona i został wdowcem z piątką dzieci.
Sexy Filip i jego ziomale
Tak czy inaczej piętnastowieczna Burgundia dość zgodnie okrzyknięta została dworem epoki, a współczesnym historykom wtórują rycerze, którzy byli i widzieli na własne oczy. Hiszpan Pero Tafur na przykład, który określił domostwo Filipa Dobrego i jego stylówę jako mega zacne, takie, że szok i zbierał szczękę z podłogi (parafrazując). Czech Schaseck po wizycie pisał, że jeśli Filip serio ma na co dzień setkę zbrojnych do stróżowania na chacie to zaiste, pełen wypas i nikt inny tak nie ma.
Filip to w ogóle był ziom. Kiedy król Anglii zapałał do niego wielką przyjaźnią i jako gest uwielbienia rzekł ’ej, stary, możesz wstąpić do mojego zacnego zakonu, Orderu Podwiązki’, Filip powiedział, że bardzo by chciał, ale nie może, bo właśnie zakłada swój własny zakon Złotego Runa. Setki lat później symbole zakonu wymyślonego dla wyłgania się od bycia przydupasem kolegi można oglądać na zamkach i pałacach od Szkocji po Rodos. Urządził też melanż tak gruby, że jakieś sto lat później wciąż ją malowano, a książki i opracowania na jej temat pisane są po dziś dzień. To się nazywa influencer.
XVI-wieczna lista gości Uczty Bażanta, która odbyła się wiek wcześniej
Sex, art and rock’n’roll
O statusie dworu świadczą w dużej mierze osoby, które zrobiły na nim karierę. I tak do grona znakomitości, które wyrosły na garnuszku burgundzkich książąt należeli między innymi jeden z najsławniejszych ówczesnych rycerzy Jacques de Lalaing (inspiracją dla głównego bohatera romansu Petit Jehan de Saintre Antoina de la Sale), wybitna autorka Christine de Pisan (która oba swoje największe dzieła napisała będąc zatrudnioną przez Burgundię, dedykowała je też burgundzkiej księżniczce) czy sławny poeta i kronikarz Georges Chastellain. To tylko kilka przykładów, przy czym jeśli jakieś dzieła zachowały się do dzisiaj w kilku kopiach, można uznać je za średniowieczne bestsellery. Przy okazji wizyty w muzeum, przyjrzyjcie się ile średniowiecznych arcydzieł pochodzi z Burgundii lub podległych jej Niderlandów. I wyobraźcie sobie, że znakomita większość tych artystów jadła, piła i spała na koszt władcy.
Bling bling dziedziczka
Same życiorysy książąt przywodzą też na myśl styl życia rodem z Hollywood. Kochanki Filipa Dobrego mogłyby zapełnić willę Hugh Hefnera, a kiedy przybywali do niego znamienici goście prowadził ich do skarbca i polecał brać co dusza zapragnie. Jego syn Karol Śmiały miał obsesję na punkcie swojej tężyzny fizycznej i sportu, do tego stopnia, że rycerze Zakonu Złotego Runa wystosowali do niego oficjalny list, żeby nieco odpuścił, bo zrobi sobie krzywdę i pozbawi ich władcy. Z kolei jego córka Maria zwana Bogatą, jak przystało na dziedziczkę fortuny i najlepszą partię ówczesnej Europy, lubiła rozbijać się konno na złamanie karku po okolicznych lasach. Po czym złamała sobie kark i osierociła dwójkę małych dzieci. YOLO.
Ten wpis mógłby być dłuższy, bardziej wyczerpujący i jeszcze bardziej bling i swag, ale potraktujmy go jako pierwszy odcinek burgundzkiej Mody na Sukces. Nie ukrywam, jest to mój ulubiony dwór i spędziłam wiele miesięcy życia pisząc na jego temat eseje i pracę magisterską. Także jeszcze powróci.