Ten temat wpisu powraca na blogu cyklicznie, zawsze w nieco innym ujęciu. Lubię go, bo przy wszystkim co w życiu frustrujące, przykre i złe, wyłuskanie z codzienności momentów, przez które robi się w głowie przyjemniej, wydawać się może luksusem. Choć jest koniecznością.
Siedzę właśnie na lotnisku w Krakowie czekając na samolot i myślę, jaki miałam dobry tydzień. Poza tym na lotnisku są całkiem wygodne stoliki oznaczone jako “Miejsce pracy z komputerem” i wyglądam poważnie. Jest miło.
W zeszłym roku podczas Serialconu brałam udział w dwóch panelach i udzieliłam kilku wywiadów telewizyjnych, a przed każdym z tych zdarzeń trzęsłam się ze strachu jak przy starcie samolotu. W tym roku wzięłam udział w trzech panelach, dwóch prelekcjach i przeprowadzałam wywiad z gościem specjalnym. Denerwowałam się tylko przed moją samodzielną prelekcją, ponieważ nie czułam się wystarczająco przygotowana. Poszło dobrze. Zawsze idzie dobrze. Ogólnie całkiem sporo rzeczy mi w życiu nawet wychodzi. Czyż nie jest to miłe?
Co więcej, ludzie przyszli na moje panele i prelekcje i nie wszyscy wyszli przed końcem. W sumie mało kto wyszedł. Zorganizowałam również spotkanie z krakowskimi Czytelnikami, na którym pojawiło się ponad dwadzieścia osób. Serio, 90% z nich to nie byli nawet moi znajomi ani rodzina. Dwadzieścia osób znających mnie z internetu zechciało poświęcić mi kilka godzin w środku tygodnia. Wszystkie te osoby są fajne i robią fajne rzeczy. To na pewno musi być miłe.
Last but not least. Te wszystkie wydarzenia i uznanie z zewnątrz są oczywiście ważne, ale najważniejszy jest ten moment, kiedy stoisz przed przejściem dla pieszych, w kolejce w sklepie, w grupce znajomych na przyjęciu czy na podwyższeniu przed publiką i czujesz się dobrze we własnej skórze. Nie zastanawiasz się, co kto o Tobie myśli. Nie chcesz być w tej chwili nikim innym. Nie przejmujesz się jak wypadniesz. Po prostu jesteś sobą, robisz swoje, bo jesteś w porządku i będzie dobrze.
To jest bardzo cenny moment. Zachowam go sobie na czarną godzinę. Tobie też życzę tego momentu. Oby jak najczęściej.