Jeśli ktokolwiek powiedział Wam, że sekretem dobrego samopoczucia jest aktywność fizyczna, to miał rację. Zwykle leżę pod kocem i oglądam seriale i czuję się winna, że nie tworzę tekstów. Dzisiaj, po kilku godzinach wspinania się na ściance, również leżę pod kocem i oglądam seriale, ale sumienie mam czyste. Chociaż teksty jak się nie tworzą, tak się nie tworzą. W kolejce w notatniku na skończenie czekają trzy wpisy, dzisiaj jednak zostawię Was z garścią linków.
Na pierwszy ogień idzie seria filmów z ciekawostkami dotyczącymi londyńskiego metra. Te filmy to co prawda absolutne minimum dla nowicjuszy, ale gdzieś trzeba zacząć. Uwielbiam takie nieistotne i nikogo nieobchodzące fakty, którymi potem można zamęczać odwiedzających Londyn znajomych albo męża (“a wiesz, że Angel ma najdłuższe schody ruchome w UK i trzecie najdłuższe w Europie?”, “a wiesz, że kiedyś był tutaj tylko jeden wąziutki peronik?”, “a wiesz, że kiedyś wejście na stację było z drugiej strony?”). Pozycja obowiązkowa dla każdego przemądrzałego Ważniaka!
Marzę o wyprawie do wsi Zalipie w województwie małopolskim, gdzie można podziwiać przepięknie pomalowane domy i zagrody. Na ich tle nawet zwykła kura wygląda niczym boho modelka z pinteresta. Zabawne, że o istnieniu Zalipia dowiedziałam się z anglojęzycznej strony. Potrzebuję więcej takich polskich piękności w moim życiu. Może ktoś z Was był w Zalipiu?
Co do kur…Kolejny link to wzruszająca i przejmująca pieśń o wielkim japońskim mędrcu ratującym świat przez ninjami i innym złem przy pomocy swego wiernego…kurczaka. Piękna melodia, piękne przesłanie, rewelacyjne efekty specjalne. With a power of nature, you’re never alone. Go chicken, go!
Ten pan przebiera się za swoich przodków. Kopiuje suknie prababek i praciotek, wskakuje w mundury imitujące ubrania jego dalszych i bliższych krewnych. Po pierwsze – jego rekonstrukcje są absolutnie cudowne i dopracowane w najmniejszych szczegółach. Po drugie – zazdroszczę splendoru przodków i wiedzy na ich temat. Po trzecie – jaki on jest do nich wszystkich podobny!
Jest takie wspaniałe uczucie, które ciężko porównać z czymkolwiek innym. Chodzi mi o to uczucie, które nachodzi Cię, kiedy okazuje się, że ktoś Cię narysował. To spora dawka ekscytacji z domieszką niedowierzania, wzruszenia i posypką z zachwytu. Kiedy jeszcze ktoś nakręcił filmik z powstawania portretu, to już niedowierzanie totalne i zachwyt absolutny. Oraz wielka zazdrość, że ma taki talent. Dziękuję Lorendil za niespodziankę.
Wszyscy lubimy psychotesty. Wszyscy chcemy wiedzieć, którą postacią z Gry o Tron czy Seksu w Wielkim Mieście przypominamy najbardziej albo jaką piosenką Modern Talking jest nasze życie. To jest psychotest nad psychotestami, bo pozwoli Ci odkryć jaką frakcją był(a)byś w rewolucyjnej Rosji. Dzięki garści pytań odnośnie własności prywatnej, demokratycznych wyborów czy stosunku do proletariatu, dowiesz się czy jesteś bardziej bolszewikiem, mienszewikiem czy anarchistą. Przyznam szczerze, że ten test zachęcił mnie do zgłębienia wiedzy na temat rewolucji bardziej niż kilkanaście lat edukacji.
Tekst Zwierza na temat introwertyków i ekstrawertyków wyraża doskonale moje myśli odnośnie nośnych w internecie obrazków “jestem takim introwertykiem, kocham koty, książki i deszcz, więc mam w sobie GŁĘBIĘ, nie to co ludzie na imprezach”. Wszelkie uproszczenia i podziały MY vs ONI są oczywiście klikalne i atrakcyjne tak samo jak irytujące. Jestem totalną introwertyczką. Ale w gronie osób, które znam i lubię, jestem często egocentrycznym centrum uwagi. Nie lubię kotów i deszczu i kocham wychodzić ze znajomymi do lokalnego baru z koktajlami, gdzie potrafię wypić tak dużo, że się przewracam. A potem przez tydzień lub dwa lub trzy nie wychodzę nigdzie i się izoluję. A potem znowu wychodzę i piję i bawię się i staram się być centrum uwagi. Ludzie są skomplikowani, nie?
Pozdrawiam Was spod mojego koca i macham butelką ukochanej dietetycznej Coli. Dobrego tygodnia!