Przyznaję, że nie mam radosnego usposobienia i nie zarażam wszystkich wokół pozytywną energią. Wręcz przeciwnie, mam skłonności do depresji i odczuwam przyjemność słuchając piosenek Nicka Cave’a. Ale kiedy każdego dnia czytam lub oglądam wiadomości to jestem pełna uznania i podziwu, że w ogóle jestem w stanie rano podnieść się z łóżka. Niezależnie czy to Polsat, TVP czy BBC, Rzeczpospolita, Wyborcza, Daily Mail czy Guardian, wszędzie JEST ŹLE. Tu konflikt w sejmie, tam wojna, gdzie indziej trochę morderstw i wypadków samochodowych, wszystko to okraszone dużą dawką kryzysu. Co gorsza, uważamy to za całkiem normalne i taplamy się w otchłani rozpaczy. Człowiek długimi wieczorami bazgrze te bohomazy w liniowanych zeszycikach i robi z siebie pośmiewisko czytając na głos przed całą klasą, żeby móc w końcu powiedzieć z bezzębną dumą, że umie czytać i pisać, a w nagrodę dowiaduje się tysiąca powodów dlaczego powinno mu być źle. Jakbym to powiedziała dwadzieścia lat temu oceniając karteczki z notesików na wymianę – nie opyla się.
Dzisiaj zachęcam Was do dzielenia się wyłącznie dobrymi wiadomościami (jeśli musisicie skomentować, że mam brzydkie buty czy coś to chociaż pochwalcie się, że dzisiaj było u Was ciepło). Ja na przykład ma zdjęcia w nowej bluzie, w połowie miesiąca przyzwoitą kwotę na koncie, a jutro będę pić dobry alkohol z fajnymi ludźmi. Wiem, że banalnie, ale od czegoś trzeba zacząć. Dzisiaj bluza, jutro lek na raka i wille z basenem dla wszystkich. No, może pojutrze.
Photos by Ell and me