O tym, że moje pomysły na zestawienie ubrań są często zupełnie przypadkowe już kiedyś wspominałam. Ostatnimi czasy najlepsze połączenia wychodzą mi podczas prac domowych. Strój do świątecznych porządków zaprezentuję Wam pewnie w przyszłości, bo idealnie będzie komponował się z jakimś ogniskiem, jeziorem czy innym lasem. Natomiast sobotni strój do gotowania i zmywania widzicie dzisiaj na zdjęciach. Jest to w sumie pewien krok w stronę minimalizmu w porównaniu z innymi moimi zestawami, muszę więc chyba zacząć spędzać w kuchni więcej czasu. Garnki ewidentnie mnie inspirują.
Wybaczcie mi zbolałą minę, tak się jednak często składa, że w momencie robienia zdjęć o coś się z Ellem kłócę. Że bałagan, że na mnie burknął i na pewno znaczy to, że już nie kocha, że nie przepadam za Radosławem Sikorskim, że nie usmażyłam pieczarek na tej samej patelni co jajecznicę tylko na osobnej, że w wojnie stuletniej popieralibyśmy inne strony, że krzywo powiesił skarpetkę, że robię mu za mało zdjęć, że mam mu nie robić zdjęć i tak dalej. Oczywiście w jakieś dziesięć minut po zakończeniu fotografowania wszystko jest pięknie i kucycznie, ale w trakcie samej 'sesji’ trwa dramat.
A Wy jaką frakcję popieracie w wojnie stuletniej?
// ramoneska i sukienka New Look, buty Zara, bluza Topshop //
Photos by Ell and me