Nie znoszę komercyjnej otoczki wytwarzanej wokół Bożego Narodzenia. Co roku zaczynamy coraz wcześniej, tym razem już chyba w okolicach września czekoladowe Mikołaje wołały 'KUP MNIE!’ z każdego miejsca gdzie tylko dało się je upchnąć w sklepie. Seksowna świąteczna bielizna na wystawach tylko mnie odstrasza. Kiedy słyszę 'All I want for Christmas is you’ robi mi się słabo, ale nie tak słabo jak przy 'Last Christmas’. Świąteczne zakupy wolę robić z metalem grającym w słuchawkach. Ja wkładam do koszyka ciepłe skarpetki, a wokalista growluje o miłości do Lucyfera albo opisuje Jezioro Śmierci i Apokalipsę. Taka moja odtrutka.
Nie znoszę świątecznej komercji, ale Boże Narodzenie jako takie jak najbardziej lubię. W bardziej kameralnej, nienachalnej wersji. Uwielbiam popijać grzane wino na Borough Market czy Brick Lane, uwielbiam grzany cydr i wieniec na drzwiach w lokalnym pubie. Ekranizacje 'Opowieści Wigilijnej’ czy Ewangelii oglądane w przerwie między krojeniem sałatki i pieczeniem ciasta też lubię. A także zapach żywej choinki, ładne kartki świąteczne (wcale nie jest łatwo takie znaleźć…), pierniczki, wybieranie bombek na choinkę i tak dalej, i tak dalej.
I bardzo, ale to bardzo lubię świąteczne swetry. Staram się unikać kupowania ubrań, których nie mogę nosić na co dzień lub przez cały rok. Z tego względu mój wybór sukienek 'na wesele’ czy 'na Sylwestra’ jest niemal żaden. Świąteczne swetry są jednak wyjątkiem od tej reguły. Oczywiście, można je nosić chwilę przed okresem świątecznym i chwilę po nim, ale wyskoczenie z reniferem na piersi w maju nie wywoła wielkiego szału. Jednak nic nie szkodzi, bardzo te wzory kocham i lubię na nie patrzeć myśląc, że już niedługo będziemy się tulać.
Teraz, kiedy zaczął się Adwent, jesteśmy już razem. Na zawsze/aż do po Świętach.
PS Na moim fanpage’u zaczynam dzisiejszym wpisem Riennaherowy Kalendarz Adwentowy. Będę codziennie aż do Wigilii zamieszczać zdjęcia świątecznych motywów z otoczenia. Dzisiaj sweter, ale kto wie co jutro? Zapraszam do śledzenia.