dress – Primark; hat – Topshop; fur collar, belt – H&M; cardigan – secondhand; boots – Deichmann;
Pictures by Ell
Sweter i kiziak i liście powracają do łask, właściwie niby tak samo jak TU, ale jednak lepiej. Przynajmniej ubraniowo. Przynajmniej moim zdaniem. Już zaczynałam myśleć, że może wracam do formy, ale chyba jednak nie.
Z dnia na dzień zrobiło się przenikliwie zimno i ciemno i okropnie. W moim pokoju nie jest w sumie dużo cieplej niż na zewnątrz. Mogłabym w sumie włączyć kaloryfer, ale zasłania go wielki karton ubrań do pozbycia się, więc w sumie i tak bez sensu.
A wiecie, co jeszcze jest bez sensu? Psychologowie. Na przykład tacy, którzy stwierdzają, że skoro łatwiej mi teraz wstać z łóżka niż latem, to znaczy, że jest ze mną lepiej. Ja mogę stwierdzić, że powodem są zajęcia,za które muszę płacić spore czesne. Ale to on jest psychologiem, nie ja.
Ale ja jestem szczęśliwa, ja nie narzekam, ja w ogóle kocham świat. Szczególnie, że mój ukochany podarował mi TEN KOMBINEZON. Nie, niezbyt mu się podobał, ale marzyłam o nim (mój chłopak jest super). Założyłabym go z ramoneską, ale będzie, że szafiarki tylko zrzynają z lookbooków, toteż siedzę i knuję, co z nim zrobić 🙂