




shirt – Primark; faux fur collar – H&M; jumpsuit – River Island; boots – Shuh;
Moim modowym ideałem jest zestaw, w którym zawsze będę czuć się dobrze, niezależnie od pory dnia, roku, humoru i tego, czy mam właśnie bad hair day czy Dzień Mordy. Na powyższych zdjęciach mam na przykład oba, a i tak czułam się kucycznie. Szczęśliwie na chwilę obecną mam dwa takie zestawy bezpieczeństwa. Jeden to oczywiście ten powyższy, drugi to tramposzowy punk w majtkach w kwiatki. Oczywiście oba zawierają kombinezon. Jestem małym kombinezonowym ćpunem.
Zestaw bezpieczeństwa jest też jednak źródłem modowego kryzysu. Czuję w nim tak dobrze,że nie mam ochoty nosić niczego innego.