Topshop hat and shoes, Primark cardigan and leggings, H&M faux fur collar, dress bought at Camden
Photos by Hortensja
Londyn jest jak Robert Pattinson. Niby niczego mu nie brakuje, niby jest bardzo atrakcyjny patrząc obiektywnie, ale jakoś nie wywołuje we mnie głębszych uczuć. Gdyby podszedł do mnie na ulicy i zaproponował podróż prywatnym odrzutowcem do Rzymu powiedziałabym 'sorry, stary, muszę wracać do domu zrobić obiad’. Zupełnie odwrotnie niż Alexander Skarsgård, na myśl o którym robi mi się ciepło i wyobrażam go sobie owianego morską bryzą w głupiej czapce na tych jego ukochanych wielorybich rejsach. Otóż Londyn nie jest jak Skarsgård. Ani trochę.
Może to dlatego, że nie mam póki co niesamowitych wspomnień związanych z tym miastem. Doceniam oczywiście rzeczy takie jak widok na oświetlone City o zmierzchu czy pelikany w parku, ale szału brak. Może miłość przyjdzie z czasem.