Internacionale dress, Topshop shoes, H&M scarf and faux fur, Primark cardigan and tights
Photos by Ell and me
Głównym celem stroju (oprócz przykrycia nagości i ochrony przed zimnem/wiatrem/deszczem, ale nie bądźmy drobiazgowi) jest dla mnie zapewnienie dobrego samopoczucia. Moja koleżanka wydała kiedyś dużo, dużo pieniędzy na letnią sukienkę. Tak dużo, że do następnego miesiąca jakość jej posiłków spadła bardzo znacząco. Stwierdziła jednak, że nie mogła nie kupić sukienki, w której czuła się jak grecka boginka. Paryż wart jest mszy, a poczucie bycia piękną warte jest posiłków z Tesco Value.
Tej sukienki nie noszę zbyt często, ale jak już ją założę, czuję się przynajmniej tak piękna jak Lukrecja Borgia. Ukrywa też mankamenty mojej figury, które byłyby szałowe w średniowieczu (szczupła całość i okrągły, wypukły brzuch), obecnie jednak takiego szału nie robią. Na moim ubraniowym dworze ma pozycję wpływowej faworyty.
Można się zachwycać 😉