Osobiście kawy nie lubię. Szczególnie tej ze Starbucksa ( nie, nie jestem przeciwniczką marki; piłam ją kiedyś na lotnisku, lotnisko mnie przeraża jako stajnia dla samolotów – mojej największej fobii, zdarza się, że ze strachu oddaję się czynności przypisywanej czasem kotu). Piję ją średnio raz na dwa tygodnie, kiedy wszelkie inne próby utrzymania otwartych oczu podczas pracy zawodzą lub jak jadąc gdzieś z chłopakiem nie sprawdzimy, o której jest pociąg. Ale kocham i uwielbiam tyrady na temat tego jak to ludzie z kawą w jednorazowym kubku (lub, o zgrozo, w kubku termicznym!)szpanują swoją pozycją społeczną. No więc siedzę i szpanuję, aż mi się oczka cieszą i zmarszczki robią.
Ten post powstał właściwie tylko dlatego, że rano słuchałam Dethkloka i bardzo chciałam się podzielić piosenką. Polecam cały fragment z serialu, w którym fani oblewaniu są wrzącą kawą z wielkich kadzi >>> TUTAJ.
SCREAM FOR YOUR CREAM!