Primark dress and cardigan, River Island shoes
Photos by Lindsay and me
Większość miejsc w Londynie mi się nie podoba albo mnie nudzi. Ale jak już mi się jakieś spodoba, to podoba mi się na amen.
Wczoraj do tej listy dołączył charity shop w dzielnicy Pimlico, gdzie dostają regularne dostawy nowych ubrań z Urban Outfitters. Za 20 funtów kupiłam skórzane szorty, sukienkę i dwie pary kolczyków. Prezentacja/chwalenie się wkrótce. Tak więc Pimlico znalazło się na liście obok Gordon’s, Stamford Hill, Borough Market i tych takich ruinek średniowiecznego kościoła robiących za mały ogródek z ławeczkami nieopodal Trafalgar Square. Portobello i inne Camdeny mogą się przy nich schować.
Zdjęcia z Brixton. Najbardziej podobały mi się (oprócz knajp) fasady domów ponad poziomem marketu na Electric Avenue i ten zaułek.
Wiem, że botki pogrubiły mi nogi. Będę musiała z tym żyć.
English: Most of the places in London are boring or just not fun. But when I finally find a place that I like it is always truly marvellous.
Yesterday’s addition to that list is a charity shop in Pimlico where they sell new Urban Outfitters stuff. £20 for leather shorts, a dress and two pairs of earrings ain’t bad at all, right? Therefore Pimlico is just as cool as my other favourites, namely Gordon’s, Stamford Hill, Borough Market and these ruins of a medieval church made into a little garden somewhere close to the Trafalgar Square.
Photos were taken in Brixton. The spots I liked the best (apart from the food places) were the houses above the market on the Electric Avenue and this backstreet.