




Primark scarf, H&M tunic, New Look wedges
Pictures by Ell and me
Nie potrafię określić swojego stylu. Chciałabym być konsekwentną i trzymać się jednej stylistyki, ale jednego dnia chcę nosić falbanki, drugiego wielką wojskową kurtkę, a trzeciego różowe szaliki na głowie. Ubieram się według mojego nastroju i emocji(i tego kim czuję się danego dnia) i wychodzi chyba na to, że jestem niezbyt zrównoważona emocjonalnie. A może po prostu, nie bójmy się tego powiedzieć, może po prostu ja nie mam stylu.
Przy okazji polecam film z tytułu posta. Zwłaszcza scenę, w której nagi Viggo Mortensen walczy z rosyjskimi gangsterami w łaźni publicznej i taplają się we krwi. To takie moje klimaty. Ha ha.