Od dawna wzdychałam do kwiatowej korony, w której wyglądałabym niczym trendsetterka z lookbooka. Niestety moje resztki zdrowego rozsądku (bo jeśli chodzi o zakupy to zbyt wiele go nie mam, podobnie jak większość osób prowadzących blogi o ciuszkach) nie pozwalały wydać mi kilkunastu-dwudziestukilku funtów na sztuczne kwiatki z Topshopu czy ASOSa. I całe szczęście, ponieważ moja korona kosztowała niecałe pięć (jeśli wliczać w koszt starą opaskę z Primarka), a wykonanie zajęło mi 3 minuty. Swoją drogą nie rozumiem, czemu w sklepie plastycznym zwykła gładka opaska do stroików kosztuje 3 funty, podczas gdy niecały kilometr dalej można mieć trzy za funta.
Korona jest gotowa, chociaż nie mam pojęcia po co mi w sumie była. Nie wybieram się w niej na zewnątrz. Może na Halloween przebiorę się za martwą Landę Del Rey.