vintage dress, cardigan knitted by my Mum, ASOS heels, Primark headband
Photos by Ell and me
W Woking podoba mi się w sumie tylko Kanał ( był na tylu zdjęciach, że można chyba uznać go za drugiego bohatera tego bloga). Przy odpowiedniej pogodzie wygląda jak wyblakłe reprodukcje, które wisiały u babci na działce, a nawet w mieszkaniu w głębokich latach dziewięćdziesiątych. To moje kolejne magdalenki, od razu przypominają się działkowe eskapady na żaby i huśtawki i wszystkie chwile spędzone w wieku pacholęcym u babci.
Teraz babcia mieszka gdzie indziej, działka dawno sprzedana, a żaby wyzdychały (zresztą życzyłabym powodzenia w łapaniu żab w takich buciorach), ale za to jest trójwymiarowy landszafcik do pomykania.
English: The channel in Woking is pretty much the only thing I like about this town. As you can see it features on most of the photos recently. In a good weather it looks like the faded landscapes in the old pictures my Grandma used to have in her allotment garden house (which was pretty big and amazing) and in her flat as well (but not as many). The channel is yet another madelaine that makes me go back to the times spent chasing frogs and playing on a swing and all those moments in the early childhood spent with my Grandma.
Now she lives somewhere else, the allotment has been sold ages ago (and I would not chase frogs in these heels anywaym right?) but these landscapes got better. Now they’re in 3D.