New Look biker jacket, Romwe dress, Topshop shoes and bag
Photos by Ell and me
Lata robienia z siebie głupka przed obiektywem zaowocały przynajmniej jednym pozytywnym zjawiskiem – właściwie nie miewam już dni, kiedy nie mając pojęcia w co się ubrać zakładam cokolwiek i potem czuję się źle. To znaczy nadal miewam dni, kiedy nie wiem w co się ubrać i podnoszę pierwszą napotkaną na podłodze rzecz, ale potem wszystko układa się w spójną całość.
Nie mam też zbyt często dni, w które nie mam w co się ubrać (czasem je miewam, bez przesady, jestem w końcu kobietą). Wręcz przeciwnie. Mam w szafie (i nie oszukujmy się, na podłodze) ubrania nadające się na większość okazji. Pewien problem miałabym ze strojem na oficjalną premierę w Hollywood, ale nie byłby to znowu taki wielki problem. Trudność jest teraz innego rodzaju – którą z czterech sukienek chcę założyć na ślub kolegi w przyszłym miesiącu? Sądze, że wkróce poproszę Was o pomoc.
Moje zdjęcia są zawsze smętnie romantyczne i wintydż, także dzisiaj mała odmiana. Dzisiaj jestem Lordem Vaderem w wersji pensjonarskiej. Tudzież pensjonarką po Ciemnej Stronie Nocy.