Photos by Miss Playground and me
Tak, moje ubrania jesienno-zimowe to ubrania letnie plus płaszcz. Plus budka telefoniczna.
Zastanawiam się ostatnio nad moim stosunkiem do mody i związku z nią. Nie marzę, żeby być stylistką albo raczej nie jest to wielkie marzenie, bo czemu by nie spróbować. Tak samo jak chciałabym spróbować ostrzyc owcę czy pojeździć na słoniu. Nie znam na wyrywki projektantów i ich najnowszych kolekcji. Całkiem prawdopodobne, że gdybym zobaczyła obok siebie kolekcję Chanel z lat 2006 i 2009 nie potrafiłabym wskazać, która jest która. W sumie byłoby fajnie, gdybym potrafiła, ale jakoś mam problem z zaangażowanie się.
Może jak te norweskie gospodynie domowe u Pauline Garvey, które przestawiały meble, żeby poczuć głębię i sens swojego istnienia, tak czuję sens swojego istnienia mając na sobie konkretną sukieneczkę z płaszczykiem i czapeczką. Niektórzy twierdzą, że kobiety ogólnie, a przynajmniej w pewnych epokach, mają tendencję do bliskiego związku ze sferą materialną i wyrażanie się poprzez dbałość o nią. Oczywiście jest to bzdura totalna, najlepszym dowodem jest moja podłoga w sypialni.
W ogóle bez sensu chyba ta 'moja’ moda.
Dzisiaj jest jeden z tych dni, kiedy ogólnie wszystko wydaje się nijakie i bez sensu. Bez żadnego dramatu, tak po prostu.
Ale zdjęcia fajne.