Nie mam pojęcia, czemu takie przypinki nie są dostępne od lat w każdym sklepie, a pojawiły się dopiero niedawno. Dzięki nim przyzwoite buty zmieniają się w czadowe imprezowe buty na kółkach. Byłam tak podekscytowana świecidełkiem (jak każda mała sroczka), że potknęłam się przez cały wieczór tylko raz, i mimo moich wcześniejszych niezadowalających doświadczeń nawet w nich tańczyłam. Ba, wywijałam jak dzika.
Jedynym mankamentem było moje natarczywe wpatrywanie się we własne stopy.
Przypinki są moją nową obsesją i mam ochotę nosić je na kozakach, we włosach, wszędzie. Bo błyszczą się niczym klejnoty koronne i od razu czuję się bogato.