Tutaj miał być interesujący tekst o czymś ciekawym, ale nie oszukujmy się – jest końcówka stycznia, nade mną przechodzi front, wiadomości ze świata głoszą, że posłowie robią z siebie idiotów w każdym państwie, w którym się da (chociaż w moim chyba największych). Moim największym marzeniem jest teraz żegluga w wannie pełnej piany z magazynem o ciuszkach i Brangelinie w ręku. Wiadomo, że marzenia się spełniają, nawet takie nędzne marzenia, zaraz więc wskoczę do mojej ukochanej wanny.
Krótko na temat zdjęć. Tyle razy jestem w domu katowana utworami z 'Nędzników’, że nawet zaczęły mi się podobać. Bez obaw, wciąż nie znoszę Anne Hathaway (po jej rapie o paparazzi nigdy nie będę jej traktować poważnie).
Moje trzy ulubione postaci to Éponine, Enjolras i Javert. Éponine, bo motyw tragicznej i niespełnionej miłości jest o wiele ciekawszy niż nudne migdalenie się Cosette i Mariusa, poza tym łażenie w samym podkoszulku i halce jest sexy. No i umiera na barykadzie, a jako dziecko zawsze chciałam umrzeć na barykadzie. Enjolras, bo jest atrakcyjnym młodym człowiekiem z charyzmą, typ przywódcy, no i umiera na barykadzie. Na koniec Javert bo w Magic the Gathering grałam białą talią, a więc siejącymi zniszczenie aniołami, więc doskonale rozumiem praworządny neutralny charakter postaci. No i umiera. Nie na barykadzie, ale też fajnie. Dzisiejszy zestaw zainspirowany jest właśnie Javertem.
A teraz czas na rzucenie się w odmęty waniliowo-migdałowej ciepłej piany. Czego i Wam życzę.
// płaszcz i buty Topshop, sweter i torebka z second handu, podkolanówki i niewidzialna spódnica z Primarka //