Główne Miasto w Gdańsku (bo w Gdańsku nie ma Starówki, a Stare Miasto nie jest wcale tam, gdzie dużo osób myśli) to dla mnie przede wszystkim kraina licealnych szaleństw. Jako, że jestem nudna nie chodziłam cały czas na imprezy, ale uciekałam na przykład z matematyki (prawie każdej) na pokątne korzystanie z rzeczy dla mnie wtedy niedozwolonych w bardzo malowniczych częściach miasta. Najmilsze wspomnienia wiążą się z kanałami stoczniowymi, okolicami plebanii Kościoła Św. Brygidy (za czasów słynnego księdza Jankowskiego), Fortami. Wspaniałe chwile spędziłam w szkole chowając się na poddaszu w samej szkole, oczywiście podczas matematyki.
Do dzisiaj nie wiem jakim cudem uniknęłam mandatu oraz jak zaliczyłam matematykę. Może po prostu głupi ma zawsze szczęście do uroczych policjantów oraz do wspaniałych koleżanek, które podrzucały rozwiązania podczas 'poprawki ostatniej szansy’.
Zdjęcia pochodzą podczas mojego ostatniego pobytu w Gdańsku w październiku.
// ramoneska New Look, spódnica H&M, koszula Primark, buty Topshop, torba Tkmaxx //
Photos by Paniena and me