Luty to dokładnie ten okres w roku, w którym mam ochotę uciec do lasu. Ogólnie wizja fizycznej pracy, która wytwarza namacalny produkt jest dla mnie na tym etapie życia wizją romantyczną i idealną – jestem głupia jak Levin w ’Annie Kareninie’. Albo jeszcze lepiej, OBSERWOWANIE fizycznej pracy, która wytwarza namacalny produkt. Mogłabym tak siedzieć, obserwować i myśleć o niej, pisać o niej poezję i opowiadania, wzdychać i się zachwycać. Albo jak Maria Antonina mieć w ogrodach Wersalu wiejską chatkę i z namaszczeniem wycierać jedwabną chusteczką jajeczka z małego kurniczka, w którym kury, kaczki i gęsi mają najbardziej wyczesane kuperki w całym królestwie. Bo nie oszukujmy się, łącznie przepracowałam w życiu fizycznie mniej niż tydzień, a już po trzech godzinach bolą mnie plecki.
Obecnie jeśli chodzi o wygląd inspirują mnie drwale, farmerzy, rybacy, marynarze, wiewiórki. Dzisiaj zestaw na romantycznego drwala.
// vintage kożuch od Styledigger, sukienka Stradivarius, czapka Primark, buty River Island, torba Topshop //