Przesyłam Wam, Drodzy Czytelnicy, serdeczne pozdrowienia z greckiej wyspy Rodos, gdzie sobie plumkam, przewracam się z boku na bok na leżaku i chwilami czuję się ważna i uprzywilejowana niczym jakaś lejdy Mery z Downton Abbey (czyli w hotelu mi miło).
W przerwach między darmowymi drinami codziennie próbuję znaleźć odpowiedź na frapujące ludzkość pytania na temat sensu życia i tego jak wyglądać godnie, kiedy po minucie na zewnątrz twarz spływa potem i pojawiają się na niej czerwone placki, a wykonanie jakiegokolwiek makijażu jest absolutnie niemożliwe. Muszę przyznać, że z sensem życia idzie mi lepiej niż z tym drugim zagadnieniem.
W skrócie – jest fajnie. Ale następne wakacje zdecydowanie spędzam w Skandynawii lub jeszcze dalej na północ.
Photos by Ell and me