Podobno jak Bóg chce kogoś ukarać to spełnia jego marzenia. Ja od maleńkości chciałam mieszkać w Anglii. Nie mogłam sobie naturalnie wymarzyć Włoch, Grecji czy Hiszpanii. Fascynacja Egiptem musiała mi minąć. W okolicach zwrótników też oczywiście nie ma ani jednego ciekawego kraju. Kazik śpiewał, że 'Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące tylko zimno i pada zimno i pada’. Bicz, please. Oczywiście na zdjęciach słońce jest, bo słońce jak wiadomo to camera whore.
Także tyle o marzeniach. Nie jestem malkontentką, to po prostu predestynacja. Mieszkam w Anglii i przeobrażam się w Misia Paddingtona.
PS Ja nie jestem nieszczęśliwa i dramatyczna, to twarz dopasowana do stylizacji na rybaka, który zszedł właśnie z kutra i idzie zjeść całą tonę ryb. I ani jednej mniej. Miłego weekendu 🙂
Photos by Ell and me