195_15356965791_5764_n
Picture of Riennahera

Riennahera

Sześć książek, których adaptacje chciałabym obejrzeć w kinie

Podobno kiedy Bóg chce kogoś ukarać spełnia jego marzenia. Marzyłam kiedyś o ekranizacji Portretu Doriana Graya. Nie mam w zwyczaju wychodzić z kina bo myślę sobie, że jeśli już wydałam moje ciężko zarobione monety, to należy wysiedzieć do końca, nie ma, że boli. Podczas projekcji stoczyłam sama ze sobą walkę niemal tak spektakularną jak wewnętrzne zmagania Golluma. Zostałam w kinie do końca, ale ciężko uznać to za wygraną.

Oczywiście to wydarzenie niczego mnie nie nauczyło i wciąż marzę o pewnych ekranizacjach. Poniżej przedstawiam Wam krótką listę książek, które chciałabym zobaczyć na ekranie. Oby mnie nie pokarało.

Dżuma, Albert Camus (1947)– Raz na jakiś czas w kinach króluje smutny film o śmierci. Zazwyczaj jest to smutny film o holocauście typu Lista Schindlera czy Pianista, ale nie pogardzimy też takimi pozycjami jak Wierny Ogrodnik (absolutne mistrzostwo). Te filmy mają dla producentów podstawową zaletę – zwracają się po trzykroć albo i po dziesięciokroć. Wierny ogrodnik kosztował 25 milionów dolarów i zarobił 82. 35 milionów wydanych na Pianistę przyniosło 120 milionów, a wyprodukowana za 22 miliony Lista Schindlera rozbiła bank i zarobiła 320 milionów dolarów. I to we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Z Dżumą mogłoby być trochę ciężej, bo jednak nie jest oparta na faktach, ale ekranizacje książek same z siebie się sprzedają. W końcu o tym jest ten wpis… Dżuma jest tak smutna, ciężka i depresyjna, że przy odpowiednim podejściu (można by pozostawić akcję w latach czterdziestych, zatrudnić Keirę Knightley i wykorzystać uwielbianą konwencję retro, albo przenieść akcję do współczesności) zarobiłaby odpowiednio.

Ruchomy Zamek Howla, Diana Wynne Jones (1986) – Kocham i uwielbiam Miyazakiego i uważam, że jego Howl’s Moving Castle to majstersztyk. Jednak książka Diany Wynne Jones bije film na głowę. Miyazaki poprzerabiał ją na swoją modłę do tego stopnia, że z pewnością można by nakręcić kolejną ekranizację i nie musiałaby być wcale zbyt podobna do jego filmu. Poza tym jeśli animowany Howl był pociągający, to książkowy Howl śnił mi się po nocach. Byłoby ciekawie spróbować stworzyć podobnie piorunujące wrażenie na ekranie. Tylko błagam, niech Ryan Gosling trzyma się od tego z daleka…

Saga o Wiedźminie, Andrzej Sapkowski (1994-1999)– marzenie, które nigdy się nie spełni, ale Wiedźmin zasługuje na ekranizację, w której zagrałby go przynajmniej Gerard Butler, a nie Żebrowski w peruce. Do tego Angelina jako Yennefer, Elle Fanning jako Ciri, cały zastęp hollywoodzkich piękności jako Loża Czarodziejek i elfy na kształt Cate Blanchett i Hugo Weavinga, a nie peruwiańskich Indian sprzedających kasety w miejscowościach wypoczynkowych. Przeżyłabym nawet Ryana Goslinga jako Jaskra. To oczywiście tylko propozycje obsady, ale czujecie klimat, co? Nie chodzi o to, że uważam, że wszystko co hamerykańskie jest dobre, a polskie jest złe. Ale pewne historie zasługują na odpowiednią oprawę, a epicka opowieść o czymkolwiek to nie jest gatunek, który się nad Wisłą sprawdza.

Muminki, Tove Jansson (1945-1993)– Jeśli ktoś mógł uznać, że ekranizacja Smerfów to dobry pomysł (wiem, to komiks nie książka), to Muminki z pewnością nie powinny być gorsze. Poza tym skandynawska proza na ekranie sprzedaje się całkiem nieźle. Oczyma duszy widzę Muminki przemierzające mroczne puszcze niczym Drużyna Pierścienia i podążające za nimi setki, jeśli nie tysiące komputerowo generowanych hatifnatów. No i gwóźdź programu – Buka…Postuluję, aby Hollywood dało Buce nowe życie i uczyniło z niej dziecięcą traumę na miarę XXI wieku. Za reżyserię mógłby się zabrać David Lynch.

Lewa ręka ciemności, Ursula K. Le Guin (1969)Władca Pierścieni, Skazani na Shawshank i Gwiezdne Wojny w jednym. Monumentalne królestwa, ucieczki z więzienia, pościgi i przemierzanie lodowych pustyń, a wszystko to podane w inteligentny i baśniowy sposób. Jedynym problemem przy produkcji mógłby być absolutny brak kobiet w filmie. Na planecie Gethen, na której rozgrywa się akcja, zamieszkują wyłącznie obojnacy (oraz mężczyzna wysłany przez międzygalaktyczną republikę, aby nakłonić Gethen do przyłączenia się) przyjmujący żeńskie i męskie role płciowe raz w miesiącu. Chociaż może to pozorny problem, podobne motywy nie pojawiają się na ekranie zbyt często, przydałby się powiew świeżości pomiędzy kolejną odsłoną Star Treka i następnymi X-Menami.

Nigdziebądź, Neil Gaiman (1996) – Fascynacja Gaimanem jako takim dawno mi już minęła, ale fascynacja Nigdziebądź nie. Zawsze kiedy jadę metrem myślę o Londynie Pod, alternatywnej krainie istniejącej na obszarze londyńskiego metra. Marzy mi się mieszkanie w dzielnicy uwięzionego anioła, a kiedy słyszę nazwę stacji Seven Sisters ciarki przechodzą mi po plecach. Z Nigdziebądź kwestia ekranizacji jest trochę dziwna, bo książka najpierw była serialem, do którego Gaiman pisał scenariusz. Równolegle przekształcał go w powieść, której nadał o wiele większego rozmachu (między innymi sceny i miejsca akcji, na które niekoniecznie było stać BBC). Według wikipedii The Weinstein Company przymierzało się do ekranizacji tej powieści, ale od 2008 roku nic się w temacie nie ruszyło. Szkoda, bo królestwo metra zamieszkane przez rozmaite potwory i inne kreatury to wymarzony materiał dla Tima Burtona.

Z ciekawością czekam na Wasze typy i propozycje obsady do książek, które zdecydowanie powinny trafić na ekran.


Ekranizacja Wiedźmina z 2001 roku była mniej więcej jak nasza ekranizacja Królewny Śnieżki na studiach. Jeśli komuś spadły z półki DVD to może leżało to koło prawdziwego filmu. Może. Poza tym mieliśmy tych samych charakteryzatorów.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top