Tradycyjnie czasem na podejmowanie kluczowych decyzji odnośnie zmian w życiu jest Nowy Rok. Zmiana daty prowokuje do stworzenia listy postanowień, o których zapominamy po kilku dniach/tygodniach. Bo od miesięcy jest za zimno i wciąż będzie za zimno żeby iść na siłownię, żeby nie zjeść tych trzech czekolad, które nie wiadomo jak znalazły się w domu (wcale nie przynieśliśmy ich sami ze sklepu), żeby robić cokolwiek innego niż siedzenie pod kołdrą z serialami. W połowie stycznia przyzwyczajamy się do zmiany daty i nie robi już na nikim większego znaczenia.
Łatwiejszym okresem na wprowadzenie zmian wydaje mi się początek jesieni, kiedy jeszcze nie umieram z zimna, ale wspomnienie lata i gołych nóg jest wciąż żywe w pamięci. Kiedy zmienia się wszystko dookoła, więc i ja mogę się trochę wysilić.
Jesienne postanowienie mam tylko jedno. Nie łamać się i cieszyć się ile wlezie.
Photos by Ell and me