Za każdym razem, kiedy słyszę o destrukcyjnym wpływie 'ideologii gender’ na dusze niewinnych Dzieci Bożych, nóż otwiera mi się w kieszeni. To znaczy metaforycznie, bo w kieszeni zazwyczaj mam zużytą chusteczkę do nosa i stary bilet na pociąg.
Przeciwnicy zbrodniczej ideologii lubią słowa tradycja i rodzina. Co to jest tradycyjny model rodziny? Kiedy zaczyna się tradycyjna kobiecość?W prehistorii? W starożytności? W średniowieczu? Wtedy zadaniem zamożnej kobiety było urodzenie mężowi dziedzica, którym później zajmowały się służące, by ich pani mogła oddawać się spotkaniom towarzyskim i działalności charytatywnej. Tradycyjnie niemowlętami zajmowały się mamki, niejednokrotnie cieszące się miłością i poważaniem dorosłych już królów, książąt czy innych baronów, którzy dbali, aby ukochanym mamkom niczego do końca życia nie zabrakło. Wystarczająco tradycyjnie?
Tradycyjnie też każdy kto miał jakiekolwiek nadzieję na karierę, odpowiednie pochodzenie i odrobinę pieniędzy odsyłał swoje dziecko na dwór kogoś o wyższej pozycji społecznej. Żeby dziecię wyrosło na porządną i ułożoną osobę czerpiącą z najlepszych wzorców, zamiast na rozpuszczonego ślepą rodzicielksą miłością potwora. To jak z tą tradycją?
I jaka jest prawdziwa kobieta?
Oddana rodzinie? Łagodna? Spełniająca się w przeznaczonej jej roli matki i strażniczki domowego ogniska?
W samiutkim centrum Londynu, w cieniu Big Bena stoi pomnik brytyjskiej bohaterki. Boudica ma obfite kształty i rozwiane szaty. Przedstawiona jest z dwiema córkami na rydwanie ciągniętym przez galopujące konie. W domyśle prowadzi właśnie armię zjednoczonych przez siebie plemion, aby odeprzeć atak Rzymian. Walcząca królowa wiodąca swój lud przeciwko najeźdżcy to też ideał kobiety. Podobnie jak dzielna wieśniaczka przywdziewająca zbroję bo nakazał jej to Bóg. Albo dzielna Judyta czy Jael.
Kobiecość jest dla mnie tym czym chcemy żeby była w danym momencie. Jej podstawą, podobnie jak podstawą męskości, jest czucie się dobrze z sobą i pokonywanie tego z czym czujemy się źle, niezależnie od tego czy chodzi o Rzymian czy myśl, że dziecko spędza najważniejsze lata życia bez matki. Jedynym co jest nam narzucone to takie a nie inne narządy rozrodcze, z których mamy prawo skorzystać, lub (O ZGROZO!) nie skorzystać.’Tradycyjne’ role społeczne i modele rodziny to konstrukt kulturowy. Jeśli ktoś ma z tym problem, to może pomoże mu wycieczka do Londynu? Będzie sobie mógł pogadać na ten temat z pomnikiem Boadicei.
PS Tekst napisałam zainspirowana życiem codziennym i rozmową z koleżanką. Powstał, zanim przeczytałam nowe rewelacje abp Michalika. Postanowiłam go nie zmieniać ani nie pisać od nowa, bo nie uważam, żeby na tym blogu było miejsce na określanie starszych panów nazwami organów rozrodczych. Poza tym nie chcę uwierzyć, że na czele Kościoła w Polsce stoją tak cyniczni i źli ludzie. Dlatego przez resztę wieczoru postaram się sobie wmówić, że to Gazeta Wyborcza jest zła i kłamie. Może mi się uda.