Miewacie momenty, kiedy szukacie elementów rzeczywistości stających Wam na drodze do sukcesu? Gdyby siłownia była naprzeciwko domu to na pewno bym na nią codziennie chodziła (sprawdziłam, absolutnie nieprawdziwe). Gdyby było ciepło, nie pochłaniałabym takiej ilości czekolady. Gdybym skończyła inne studia dostałabym lepszą pracę. Gdybym miała pieniądze spełniałabym swoje marzenia. I tak dalej, i tak dalej. Moją wymówką było 'gdybym nie mieszkała w Woking byłabym szczęśliwa’.
W 99 % sytuacji mówimy te rzeczy tylko dlatego, żeby usprawiedliwić swoją bierność i dalej turlać się po kanapie. Bo jesteśmy przysłowiowymi kiepskimi baletnicami. Czasem jednak, w tym jednym procencie przypadków, mamy rację.
Oczywiście w tej chwili nie budzi mnie rano śpiew aniołów, małe zwierzątka nie opatulają mnie ręcznikiem kiedy wychodzę spod prysznica i nie zaplatają mi włosów. Ale gdziekolwiek się nie ruszę znajduję w okolicy coś co mnie inspiruje. Nawet taki kanał wieczorową porą, piętnaście minut spacerem od domu. Nie czekam na weekend jak na zbawienie, nie płaczę z powodu poniedziałku.
Czasami ten rąbek u spódnicy robi wielką różnicę. Trzeba tylko sturlać się z kanapy.
// płaszcz Internacionale, kapelusz Topshop, szal sh //