W jednej z niezwykle ambitnych książek na temat Spice Girls (namiętnie wydawałam na nie kieszonkowe jako dziesięciolatka), któraś z dziewczyn wypowiedziała się na temat narkotyków: 'po co brać skoro można hajować na życiu?’. Musiała mieszkać kiedyś w mojej okolicy.
Uwielbiam śnić, uwielbiam oniryczne klimaty i freudowską niesamowitość. Najlepsze ze snów pamiętam do dzisiaj, chociaż przyśniły mi się dwadzieścia czy dziesięć lat temu. Trzy pomarańczowe tyranozaury – mały, średni i duży w mieszkaniu mojej chrzestnej, które zjadały wszystkich, ale nie mnie. Wielki dzik siejący spustoszenie przed domem towarowym Jubilat w Krakowie. Śmierć w kombinezonie w paski jadąca na czerwonym rowerze, chwilę później to ja jadę na tym samym rowerze w tym samym kombinezonie, jestem Śmiercią. Albo córką George’a W. Busha, wynajdujemy razem mandarynkowe pocisku na terrorystów. Albo Żydówką rozstrzelaną z dzieckiem w obozie. Albo psychopatycznym mordercą. Albo obrońcą Gdańska, nie daję zająć miasta wojskom Saddama Husseina. W jednej chwili ręka jest moją ręką, w drugiej kosmosem, a w trzeciej przetapia się w karabin maszynowy.
Kiedy idę do kawiarni, z której wyrasta koń, za śmietnikiem stoi czołg, a malutkimi drzwiczkami można przenieść się do tajemnego podwórka, czuję, że jestem w domu.
Jadę przez urojone miasta
Pytają mnie pomniki
Znasz to z Schulza czy z Almodovara
Jakie lubisz narkotyki
(…)
Niech pozostanie tylko czerwonego nieba znak
Z czerwonego nieba
W krwi kałuży się odbija świat
Niech pozostanie tylko z czerwonego nieba kwiat
Bo piekielnego nie ma
W krwi kałuży się odbijam ja
/Pidżama Porno 'Droga na Brześć’/