Wszyscy biorą udział w Share Week zainicjowanym przez Andrzeja Tucholskiego, biorę i ja.
Nachodzi mnie przy tym mała refleksja związana z blogosferą. Kiedyś przeczesywałam zapamiętale Polskie Szafy i prawie wszystkie szafiarki kojarzyłam ze zdjęć. Niektóre bardzo chciałam poznać, niektórych wirtualnie nie lubiłam, to był taki wykreowany świat sensacji nieco jak z Pudelka. Mój sposób obcowania z blogami i blogerami się zmienił, poznałam znakomitą większość osób, które mi imponowały (lub których nie lubiłam), na Polskie Szafy nie zaglądam w ogóle, czytam też głównie blogi osób, które znam osobiście. Z jednej strony jest to może kółko wzajemnej adoracji, z drugiej strony czuję się jakoś tak…rodzinnie.
Mogłabym polecać dziesiątki blogów. Niektóre czytam codziennie, niektóre raz na miesiąc, a nawet rzadziej. Niektórych autorów kocham i rozmawiam z nimi po nocach, z niektórymi jest mi niezręcznie lub są między nami jakieś małe sprzeczki. Jak to z rodziną.
Poniżej kilka blogów, które akurat dzisiaj wydają mi się szczególnie godnymi polecenia.
Zwierz Popkulturalny – Przyznam bez bicia, że nie czytam wszystkich postów Zwierza. Nawet nie większość. Bo Zwierz pisze ich tyle i takiej długości, jakby nie miał nic innego w życiu do roboty. I strasznie Zwierzowi tego oddania zazdroszczę. Ale jak już siądę i czytam, to się ekscytuję, gniewam, nie zgadzam, bardzo zgadzam, ogólnie okropnie przeżywam.
Venila i Bielecki – Ja wiem, że to może nie feministyczne tak zrównywać ich byty, ale Venila i Bielecki mają swój własny wymiar, w którym rządzi król Elvis. Ona jest jedną z najbardziej pociągających blogerek (a jednocześnie nie do końca zrównoważonych) w Polsce, on jest tak charyzmatyczny i wykręcony, że aż chwilami straszny. Takich dwóch jak ich trzech to nie ma ani jednego.
Jest kultura – 98% blogerów jest miłych. Spośród nich przynajmniej kolejne 80% to osoby bardzo fajne. A Andrzej jest do tego najmilszym blogerem jakiego znam. Gdyby Bóg był sprawiedliwy i dał mi brata, który by mnie pocieszał i bronił przed światem, to miałby twarz Andrzeja.
Dagmara – już kiedyś o niej pisałam, nie mam wiele do dodania. Może tylko, że ostatnim razem kiedy się z nią spotkałam, przez kolejne dwa dni leczyłam się z rozwolnienia. Czy to kwestia zatrucia sushi czy emocji, na zawsze pozostanie to zagadką.
Zombie Samurai – Boję się Zombie, bo nigdy nie wiem czy jest straszny czy miły i czy on tak na serio czy nie. Znajomość z nim to trochę jak znajomość z sympatycznym psychopatą.
Styledigger – Asia jest dla mnie inspiracją, bo pokazuje, że można być popularnym i zadowolonym z życia nie przepychając się łokciami. Poza tym nie do końca wiem, o czym jest jej blog, tak samo jak nie do końca wiem, o czym jest mój, a i tak czytam każdy jeden jej wpis. Obojętnie o czym napisze.
Adamant Wanderer – Ula jest tylko jedna, a świat nie ma dla niej granic. Najdzielniejsza dziewczyna w kosmosie.
Tattwa – Tattwa jest jak gruszka. Ma smak i ma kształt. Nie ma co opisywać całokształtu Tattwy. Tattwa jest jak gruszka, zakładając, że jest to gruszka na kwasie.
Na koniec dwie blogerki, których nie znam, ale chciałabym poznać.
Berta – Berta wygląda dokładnie tak, jak ja wyglądam w swojej wyobraźni. Jest wysoka, chuda, ma piękne włosy i to coś w sobie, że na tłocznej prezentacji nowej kolekcji butiku patrzy się tylko na nią. Znalazłam jej bloga, bo zafascynowała mnie na żywo, chociaż nie zamieniłam z nią ani słowa. A jej blog jest jeszcze lepszy niż pierwsze wrażenie. Kiedy za moje wzniosłe i bohaterskie czyny trafię do nieba, będzie wyglądało jak świat Berty.
TLDR – Szał, przekleństwa i ratowanie gołębi z fontanny. Nie wiem kim jesteś, ale jesteś mi w myślach najukochańszą siostrą.
Dzisiaj kocham te osoby, jutro inne, a pojutrze może Ciebie? Cmok.
Liczę na Wasze blogi, Wasze listy, Wasze polecenia. Piszcie!