Przede wszystkim – wielkie dzięki. Ankietę wypełniło 579 osób. Naczytałam się mnóstwa wspaniałości, miłości i czułości, niektóre teksty lekko dały mi prztyczka w nos, co od czasu do czasu zawsze się przydaje. Ze dwie czy trzy osoby trochę pomarudziły, ale prawdziwy hejter napatoczył się tylko jeden. NAPRAWDĘ. JEDEN. Przy okazji tej cudnej dziewczynie gratuluję, to jak bycie dokładnym przeciwieństwem perły w gnojówce. Jest z czego być dumnym.
Jeśli chodzi o płeć, wiek i miejsce zamieszkania to specjalnych zmian nie ma i spodziewałam się podobnych odpowiedzi. Zaskoczyło mnie jednak Wasze wykształcenie. Niby jestem pseudointelektualistką, a wchodzi tutaj tyle mądrych osób!
Najwięcej z Was zna mnie z facebooka, przez polecenia innych blogerów (podziękowania przede wszystkim dla Venili, Uli, Asi Glogazy, Andrzeja, Pawła Opydo, Lemoniady, Ferreiry, Konrada i last but no least kochanego Zwierza) i z Polskich Szaf. Wielu osobom link przekazały osoby z ich otoczenia, siostry , córki, przyjaciółki, co jest bardzo miłe.
Ciekawe i fajne jest to, że mnóstwo osób nie pamięta. Cytując: „Riennahera pojawiła sie jednego dnia i zostala”. Dziękuję za ten zaszczyt.
Jeśli chodzi o popularność kanałów społecznościowych, to jest, jak widać. Przy okazji zachęcam do dołączania, obserwowania i w ogóle do wszystkiego. Bo gdzie indziej dowiecie się jaką jem kanapkę albo jak durne maile wysyłam sama do siebie? No nigdzie.
ask.fm
Dlaczego mnie czytacie? Odpowiedzi było ponad pięćset, ale w skrócie – podobno nie jestem głupia, podobno jest zabawnie, podobno jestem sympatyczna i dobrze piszę. Nie będę się kłócić! Dogłębna analiza wszystkiego zajęłaby dużo miejsca, ale stwierdzenia takie jak „Bo jesteś moją inspiracją! Nawet nie wiesz jak zmieniłaś moje życie” dają motywacyjnego kopa.
Bardzo interesujące były Wasze odpowiedzi odnośnie interesujących Was wpisów. Zaczynałam przecież jako szafiarka, a moda na blogu interesuje najmniej osób. Jest też kategorią, którą najwięcej osób wskazuje jako tą, której nie lubi. Obok wpisów historycznych, które z kolei w odpowiedziach otwartych robią absolutną furorę. Jako dodatkowe interesujące opcje pojawiły się wpisy o ślubie, które są kolejnym najbardziej wyczekiwanym oraz najbardziej znienawidzonym typem tekstów oraz wpisy ze zdjęciami z instagrama.
Jedna osoba odnośnie niepożądanych tematów napisała: „Depresja. No przepraszam, wiem, że to ważny i nośny temat . Ale jednak zewsząd atakowana depresją, odczuwam wewnętrzny bunt.” Rozumiem, że jeśli temat nas nie dotyczy, a wiadomości o nim dużo, to może drażnić. Ale to trochę jakby pisać, że nie lubię czytać o grypie czy raku. Wprost o depresji napisałam raz. Co bardzo mi pomogło i od jakiegoś czasu czuję się naprawdę dobrze. Do tego dwie osoby napisały, że dzięki niemu poszły do lekarza. Więc było warto.
Interesujący był dość gniewny komentarz wnioskujący o więcej „szafiarstwa”, które inspirowało i wpływało na autorkę i przez jego brak nie ma już ochoty wchodzić na bloga. Bardzo mi miło, że miałam na kogoś taki wpływ, ale ten etap się skończył. W ogóle uważam, że od pewnego momentu w blogosferze przestało być wystarczająco dużo miejsca dla setek szafiarek, szczególnie dla setek takiej sobie jakości szafiarek, do których zaliczyłabym siebie. Osobiście wchodzę na mniej niż pięć typowo szafiarskich blogów, samo pozowanie przed aparatem nie wywołuje już też takiej przyjemności jak dawniej i wolę spełniać się internetowo w czymś co wychodzi mi, moim i Waszym zdaniem, lepiej niż ubieranie się.
Kanał na youtube to mój odwieczny wróg. Z myślą o nim kupiłam nowy aparat, ale żaden temat nie wydaje mi się na tyle ciekawy, żeby nagrać swoją facjatę. Zobaczymy co będzie.
Obecna częstotliwość wpisów (średnio co dwa dni) bardzo mi odpowiada, cieszę się, że Wam też. Kilka osób napisało, że duża ilość tekstów wpływa na ich jakość. To nie tak. Regularne pisanie pomaga mi zachować formę i mobilizować się. Gdybym pisała teksty raz w tygodniu robiłabym to niechętne i nie spędzałabym nad każdym więcej czasu niż spędzam teraz. Wypróbowałam tę metodę.
Reklama na blogu to temat, który wciąż jest dla mnie niewygodny. Oczywiście chciałabym, żeby blog przynosił mi wielkie korzyści finansowe, ale nie otrzymuję propozycji, które by mnie interesowały. W pracy radzę sobie na tyle, że nie potrzebuję dorabiać na blogu drobnych kwot za wpis sponsorowany, za to wielką różnicę sprawiłoby mi jakiekolwiek zakłócenie spójności blogowej treści. Dlatego też ograniczyłam współpracę do minimum. Jak kraść, to miliony. Poczekam.
Jeśli chodzi o sugerowane przez Was teksty, to wielkie dzięki, założyłam aż notesik, w którym spisywałam Wasze pomysły i wiele z nich wykorzystam. Jak już wspominałam, wszyscy oczywiście są zgodni i chcą tego samego, tym samym pojawiały się głosy bardzo za i bardzo przeciw dinozaurom czy ślubom. Niestety, nie jestem pomidorówką, nie zadowolę wszystkich. Kilka osób zaskoczyło mnie wiarą w moją wiedzę i inteligencję, niestety nie znam się tak bardzo na Merowingach i II Wojnie Światowej. Pojawiało się dużo sugestii dotyczących wpisów osobistych (nie przestanę Was podziwiać, że chce się Wam czytać o szczegółach mojego życia czy codziennym dniu), recenzji i polecanych książek, filmów czy muzyki. Nie mogę niestety publikować przepisów, ponieważ okropnie bardzo nie znoszę gotować. No nienawidzę.
Najlepsze sugestie, które przypomniały, jak dobrze mnie znacie i potraficie trafić w czułą strunę:
– Triceratopsy a pielegnacja twarzy.
– Bajka na dobranoc! Babcia mi opowiadała piękne w dzieciństwie, a potem to już nikt… Może być o dzieciach tracących kończyny lub z innym uszczerbkiem na zdrowiu, dzięki któremu zyskiwały mądrość życiową. Ewentualnie ze śmiercią w tle (dziecko też może umrzeć).
– Oczywiscie relacja z wywiadu z Lee Pace (jestem zaręczona, Lee prawdopodobnie jest gejem, Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach, nasze spotkanie mogłoby być tylko smutne)
– mycie zębów jest ciężkie
– 10 powodów, dla których Digimony są ciekawsze od Pokemonów
– Jak owca wytaczna w 'niebieskim czyms’ podbila Hollywood.
– Ulubione pozycje seksualne i to jak zrobić bezglutenowy budyń.
I jeszcze kilka komentarzy w bardzo istotnych kwestiach:
– Zastanawia mnie, czy tak jak ja uwielbiasz English Breakfast /
Tak.
– Obiecaj, że nigdy nie poprawisz nosa. /
Obiecuję.
– Jak ja bym chciała z Tobą kawę wypić, pójść na spacer po zakamarkach Londynu lub wyskoczyć na wycieczkę do przepięknej, urokliwej Szkocji…../
No więc teges, mój email to riennahera@gmail.com, kolację serwuję o 19.00. Don’t bother knocking 😉
– Czekam na Twoje posty dotyczace slubu i calej tej otoczki. Ciekawi mnie jak Ty do tego podejdziesz. Czy bedzie slodko pierdzaco, czy pinterestowo-plastikowo i pretensjonalnie czy bedziesz doic temat jak Elajza przez natepne 2 lata? /
Jako, że organizacja już mi się zaczęła nudzić, nie liczyłabym, że za dwa lata będę chciała w ogóle ją sobie przypominać.
– Nie chciałabyś pozbyć się ubrań, które ci się już znudziły? Lub po prostu innych rzeczy? Na przykład przez allegro./
Wystawianie aukcji zajmuje bardzo dużo czasu, którego mi szkoda
– Nie odpisałaś mi kiedyś na maila, było mi przykro :< /
Przepraszam! Specjalnie nie odpisałam na dwa maile, z czego jeden prosił o pieniądze, a drugi był niezręczny i pochodził od pewnego pana. Jeśli zapominam odpisać na wiadomość albo maila to pewnie przeczytałam go w pracy i zachowałam na później i wypadł mi z głowy. Przypomnij się, proszę!
Za wszystkie odpowiedzi dziękuję, całuję i zachęcam do wypełnienia ankiety za rok!
PS Zeszłoroczne wyniki tutaj