Zawsze pociągał mnie turpizm. Najpiękniejszym miejscem w mieście jest dla mnie to miejsce, z którego miasto wygląda na wymarłe. W Glasgow przepiękny widok rozciąga się z Necropolis, wszystko dookoła ma taki postapokaliptyczny rys. Majestatyczne budynki będące świadectwem dawnej świetności miasta pokryte są grubą warstwą brudu i widać dokładnie, że od wielu dekad nikt nie okazywał im miłości. W Gdańsku jest coś smutnego w wielkich przestrzeniach stoczni, opustoszałych za każdym razem kiedy mam okazję się im przyglądać. Z radością ogłaszam, że znalazłam takie miejsce w Londynie.
Oto przechadzasz się między zagrodami, spoglądasz w oczy owcom i alpakom, lamom i kozom, świniom i kogutom. Jesteś Ty, one i garstka innych ocalałych. A potem odwracasz głowę w stronę wymarłego miasta, widzisz jak zarasta trawą. Przyszłość nie należy do szklanych wieżowców, akcji, obligacji, bankierów i giełd. Ostoją ludzkości jest farma lam i alpak. Bądź człowiekiem – zapodaj marchewkę.
Jeśli moja interpretacja wydaje Ci się zbyt przygnębiająca, zawsze możesz spojrzeć ku miastu z nadzieją. Może być Twoim początkiem, a nie końcem. I pomyślisz „tu na razie jest ściernisko, ale będzie City of London i ludzie sukcesu będą wciągać białe kreski”. Dla mnie wizja przyszłości jako królestwa lam jest jednak bardziej radosna.
Psychopatyczne Atrakcje Turystyczne to cykl pokazujący londyńskie ciekawostki, które uważam za punkty obowiązkowe dla kogoś, kto pragnie poczuć prawdziwego ducha miasta. Ten duch jest psychopatą.