Na stronie BBC patrzę na zdjęcie z Paryża, na którym widnieje transparent “Nie boimy się”. Rozumiem, że chodzi o to, że nie damy się zastraszyć i będziemy żyć dalej. Ale jego widok mimo wszystko mnie odrzuca, bo myślę, że tak serio się bardzo boimy i nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Kiedy obserwowaliśmy na żywo rozwój sytuacji baliśmy się. Tego jak wiele będzie ofiar. Tego czy nasi bliscy i znajomi są bezpieczni. Tego, że to może jeszcze nie koniec.
W końcu kiedy w okolicach przeżywającego żałobę tłumu jakiś idiota odpalił petardę, automatyczną reakcją była panika. Wręcz zwierzęca. Więc nie udawajmy.
Ja tam się boję. Jadąc metrem, jadąc pociągiem, idąc ulicą. Nie jestem tak pewna siebie jak kilka dni temu, choć i wtedy będąc w wagonie w godzinach szczytu nie czułam się komfortowo. W Londynie wyraźnie czuję nerwową atmosferę. Mijam policjantów w miejscach, gdzie zwykle nigdy ich nie ma.
ALE.
To żadne bohaterstwo być porządnym człowiekiem, kiedy niczego się nie boisz. Przez bycie porządnym człowiekiem rozumiem widzenie (pod najróżniejszymi względami) innych ludzi jako ludzi . To żadne osiągnięcie nie czuć do inności nienawiści, kiedy nie czujesz lęku.
Odmawianie prawa do strachu wywołuje również frustrację. A ludzie sfrustrowani są niebezpieczni i łatwo nimi kierować. Wyprać z uczuć. Oślepić na uczucia inne niż własne. Stajemy się wtedy podobni temu, czego tak się boimy. Może pod innymi sztandarami.
Życie toczy się dalej nie bez lęku, ale pomimo lęku.