Ludzi niewartych uwagi można podzielić z grubsza na dwie grupy. Tych, którzy chcą Cię skrzywdzić i tych, którzy traktują się bardzo poważnie. Niezwykle często te dwie cechy żyją w idealnej symbiozie w tym samym człowieku.
Ludzie, którzy chcą Cię skrzywdzić potrafią ukrywać się długo, potrafią omamiać uśmiechami i życzliwymi gestami. Czasem ciągną to latami. Możesz nigdy nie podejrzewać ich o podobne skłonności. Nagle wyskakują znienacka jak żmija. Wciąż mogąc się przy tym szeroko uśmiechać. Nie należy ich mylić z tymi, którzy czasem skrzywdzą, choć wcale tego nie chcą. Każdemu może się zdarzyć, z roztargnienia, zmęczenia, głupoty, zaniechania. Jesteśmy tylko ludźmi. Ale ten błysk w oku, ten obłędny uśmiech satysfakcji, on jest nie pomylenia z niczym innym. I sam fakt, że go zauważasz boli bardziej niż najbardziej wysublimowana krzywda, którą ta osoba stara się wyrządzić.
Ludzie, którzy traktują się bardzo poważnie, nie mają w zwyczaju zastanowić się czy przypadkiem nie istnieje cień szansy, że ich cele i działania są bez sensu. Albo przynajmniej nie stanowią sensu życia ludzkości. To są ci ludzie, którzy nie palną się ręką w czoło, ze śmiechem stwierdzając, że są idiotami. To ludzie oddani wyższym sprawom i budowaniu swojej pozycji w wielkim planie stworzenia. Mogą być nawet całkiem zabawni i uroczy. Mogą być niezwykle charyzmatyczni. Mogą być głębocy i liryczni i niezwykle uduchowieniu lub artystyczni. Często zresztą są. Ale nie miej wątpliwości, że jesteś dla nich środkiem do celu. Networkingiem. Publicznością. Pionkiem w wielkiej grze i epizodyczną postacią w epopei o ich zajebistości. Oni nie chcę Cię co prawda skrzywdzić, po prostu nie mają czasu na zastanowienie się czy tego nie robią.
Czasem mam wrażenie, że przez ostatnie lata bardzo się zmieniłam. Czasem mam wrażenie, że odkąd tylko pamiętam, od tego pierwszego wspomnienia, kiedy to goniłam w pieluszce gołębie w parku, wciąż jestem tą samą osobą. Ale nie jestem. Bo kiedyś na pewno należałam do tej pierwszej grupy i na pewno spędzałam dużo czasu z osobami z grupy drugiej. Ani jedno ani drugie nie sprawiało, żebym była szczęśliwą osobą. Żeby nie chcieć ranić innych i życzyć im tylko dobrze potrzeba przynajmniej tyle samo samozaparcia i odwagi, jak żeby odciąć się od osób, które traktują nas przedmiotowo. Jedno i drugie jest decyzją, która procentuje. Chociaż stajesz się nudnym hipisem z małą grupą znajomych.
Obecnie nie chcę być żadną wyjątkową osobą, bo chęci nie mają wiele wspólnego z wyjątkowością. Ale chcę, żeby innym nie było na mnie żal czasu. A mnie na nich.