Odpowiedzi na najważniejsze w życiu pytania znajdujemy czasem w zupełnie nieadekwatnych okolicznościach. Dzisiaj znalazłam je na przykład zasypiając na kanapie pod kocem.
Nie znoszę frazesów. Nie znoszę haseł typu Bóg, Honor, Ojczyzna, pokój na świecie i miłość do małych dzieci i zwierzątek. Może jestem bezbożną kosmopolitką bez honoru, może nikt mnie nie kocha, nawet małe szczeniaczki, może po prostu nie lubię egzaltacji. Lubię proste, prostackie wręcz wartości.
Leżąc pod kocem na kanapie oczywistym wydały mi się zdrowie i pieniądze. Zdrowie jest najoczywistszą oczywistością. Już słyszę, jak ktoś unosi się oburzeniem, że jak to, pieniądze, to okropne. Głęboko wierzę, że nie warto dla nich mordować, oszukiwać ani poświęcać całego życia, ale był okres, kiedy się o nie martwiłam i w porównaniu z okresem, kiedy się nie martwię, no cóż, dodają wiele procent szczęśliwości. Dużo lepiej mieć niż nie mieć. Jak to powiedział znany mleczarz, to nie wstyd ich nie mieć, ale to też żaden honor.
Zagłębiając się coraz bardziej w ciepłe odmęty koca, zdałam sobie sprawę z czegoś, co przynosiło mi zawsze najwięcej szczęścia. Wciąż przynosi. Tak, oczywiście, to ludzie, bliscy i rodzina. Ale nie byle jaka rodzina.
Każdy ma jakąś tam rodzinę, dla wielu jest źródłem nieszczęścia. Nie powiem, część mojej rodziny przysłużyła mi się wyjątkowo źle. Jest na to prosta rada – nie przebywasz z ludźmi, którzy Cię niszczą. Miałam jednak również trochę szczęścia do osób, na których mogłam polegać w każdym przypadku. Dla których byłam ważniejsza niż Bóg, Honor, Ojczyzna i wszystko inne razem wzięte. Które wspierały mnie we wszystkich moich pomysłach i nigdy nie usłyszałam, że jestem głupia, dziwna, gorsza. No, może czasem, że mam głupie buty. Jestem przekonana, że gdybym nagle powiedziała, że wyznaję Szatana i potrzebuję pieniędzy na adwokata, bo oskarżono mnie o przemyt heroiny w skórach małych szczęniąt, otrzymałabym wsparcie. Jestem pewna, że mogłabym powiedzieć, że oto jestem lesbijką, muzułmanką, wegetarianką czy koniem i rodzina by mnie nie odrzuciła. Bo koniec końców najważniejsza jestem dla nich ja.
To uważam w życiu za najważniejsze. Mieć takie osoby i być taką osobą innym. “Bliźniego swego jak siebie samego”. Niektórzy mają szczęście urodzić się w takich rodzinach, inni muszą je znaleźć poza domem. Stworzyć samemu. Ale jeśli ma się to, a do tego zdrowie i trochę pieniędzy, to wszystko inne jest tylko dodatkiem.
Tego Wam życzę z okazji Świąt.