Klikasz sobie, bo myślisz, że zaraz przeczytasz jakiś wpis o miłości, nie? Jak nic nie może równać się z usłyszeniem słów “kocham cię” albo jak serce kraje się gdy po raz pierwszy usłyszysz “mama” lub “tata”? Możemy też pójść w bardziej sarkastyczne klimaty i skwitować, uśmiechając się półgębkiem, że najpiękniejsze słowa to “podpisujemy umowę na czas nieokreślony”, “firma/szkoła się spaliła” albo “nie będę się gniewać, jeśli nie przyjdziesz na moją imprezę”. Możemy też uderzyć w pustakowe tony i stwierdzić, że chodzi o “możesz sobie wybrać co chcesz, ja płacę”.
Lecz nie. Nie mam na myśli żadnego z tych przypadków. Utytułowany i szanowny jednosobowy komitet w postaci mnie jednomyślnie wytypował, że najpiękniejsze słowa świata to:
NIE WIEM
Jasna sprawa, że nie zawsze i nie w każdej sytuacji. Jeśli lecę samolotem, chcę żeby pilot tego ustrojstwa doskonale wszystko wiedział. Jeśli leżę na stole operacyjnym, pragnę, aby chirurg był alfą i omegą i tak dalej. Czuję się lepiej uważając ich za bogów.Tak naprawdę wiem, że nimi nie są. Są tylko ludźmi, może bardziej pracowitymi i ogarniętymi niż ja. Albo i nie. Dlatego unikam czytania wypowiedzi pilotów odnośnie błędów, które zdarzyło im się popełnić…
Gdy w rozmowie pada “nie wiem, nie mam zdania na ten temat”, cherubinek w niebiosach dostaje nowe skrzydełka. “Nie wiem” otwiera pole do dyskusji. Sugeruje przynajmniej minimalny stopień samoświadomości i wrażliwości na to, żeby słowa wychodzące z ust czy spod klawiszy miały jakąkolwiek jakość. Z “nie wiem” można negocjować, wymieniać doświadczenia, uczyć się od siebie i od tych, co wiedzą i wypracować rozwiązania. “Nie wiem” w końcu odpuszcza, nie walczy do ostatniej kropli krwi, wycofuje się, gdy lepiej się wycofać.
Człowiek z opinią odnośnie każdego możliwego tematu automatycznie wydaje mi się podejrzany.
Niemożliwe jest, by jednostka była w stanie przemyśleć wszystkie problemy świata na poziomie na jaki zasługują, skomentować je w rzetelny sposób i zaproponowanie sensowne rozwiązanie. Człowiek, który nie mówi “nie wiem” posiada predyspozycje do bycia niebezpiecznym. Tym bardziej niebezpiecznym, im większy jego urok osobisty.
Mam pewien problem ze stwierdzeniem “fake it till you make it”. Z jednej strony, pewne rzeczy można w sobie w ten sposób zmienić. Udało mi się w życiu udawać, że jestem bardziej pewna siebie niż jestem, aż rzeczywiście pewność siebie przestała być ogromnym problemem, a została jedynie niedogodnością. Z drugiej, świat pełen jest osób, które swoją charyzmę próbują sprzedać jako niemal boskość. Często w sposób szkodliwy. Szczególnie widoczne jest to w internetowym świecie różnego typu guru i…niestety, również blogerów. Chociaż wydaje mi się, że w przypadku tych drugich to coraz mniej modne podejście. Przynajmniej mogę mieć taką nadzieję.
Cztery lata w mojej poprzedniej pracy nauczyły mnie bardzo wiele, przede wszystkim dzięki świetnemu kierownikowi i jego ludzkiemu podejściu do problemów. Jeśli nie jesteś czegoś pewny, nie siedź samemu w kącie. Powiedz to na głos i wszyscy sobie nawzajem pomożemy. Radzenie sobie z problemami i klientem nie polega na wciskaniu mu kitu. Częściej polega na powiedzeniu “nie wiem, ale jeszcze dziś się dowiem i oddzwonię”.
Znam się na pewnej puli rzeczy. Na jakimś okresie historycznym, na pewnych aspektach filmów, seriali i mediów, nieco na blogowaniu i angażowaniu społeczności w kanałach social media, pisaniu, na sprzedawaniu pewnego typu usług. Na opłotkach i pobocznych aspektach powyższych rzeczy. Dorzuciłabym do tego skromną wiedzę o dinozaurach, sporą wiedzę o tym jak przyzwoicie przeżyć będąc Polką w Wielkiej Brytanii, takie tam. Dziwny zlepek mniej lub bardziej potrzebnych umiejętności, tworzących osobę, która czasem ma coś do powiedzenia, ale jeszcze częściej nie ma. Kiedy czuję, że coś wiem, będę o tym głośno mówić. Kiedy nie wiem, będę wpatrywać się w tych, którzy wiedzą. I jest mi z tym cudownie.
Bo, co najważniejsze, jeśli mówisz, że czegoś nie wiesz i nie udajesz autorytetu od wszystkiego, nikt nie ujawni światu, że jesteś oszustem i wcale się nie znasz. Możesz spać spokojnie.