Są takie zdania, które wywołują we mnie panikę. “Skończył się alkohol”. “Na trasie przelotu spodziewamy się lekkich turbulencji”. “Pociągi nie kursują do odwołania, będziemy informować na bieżąco o sytuacji na linii”. Te klimaty. Do tych zdań od jakiegoś czasu zalicza się stwierdzenie wypowiedziane przez mego drogiego kolegę R – “on jest taki i taki, ponieważ ludzie po czterdziestce nie potrafią się już zmieniać”. Podobno to udowodnione. No wiecie, naukowo.
To zdanie przyprawia mnie o ciarki na plecach, bo większość dobrych rzeczy przytrafia mi się, kiedy coś zmieniam. Dziesięć lat temu byłam totalnie inną osobą niż dzisiaj i bardzo cieszę się z większości zmian, które we mnie zaszły. Za dziesięć lat będę jeszcze kim innym i to jest cudne. Żyć to zmieniać się.
Fajnie być zadowolonym z siebie i akceptować siebie takim, jakim się jest. Bardzo fajnie. Osiągnęłam poziom życiowego samozadowolenia, który pozwala mi czuć się świetnie, bo nie obchodzi mnie co kto o mnie myśli w pracy czy w jakiejkolwiek sytuacji, gdy wchodzę w grupę nieznajomych osób. Nie obchodzi mnie ani czy mnie lubi ani czy mnie nie lubi. To też pewna zmiana, bo nie zawsze tak patrzyłam na siebie. Nie zawsze czułam się dobrze we własnej skórze.
Jest mnóstwo rzeczy, które chciałabym w sobie zmienić, jeśli się da. Jest mnóstwo nowych rzeczy, których chciałabym jeszcze spróbować.
Chciałabym być bardziej zorganizowana i zdyscyplinowana. Zawsze będę lekko roztrzepana, ale już powolutku udaje mi się ogarnąć niektóre małe chaosy, które najbardziej mi przeszkadzają. To miłe uczucie.
Chciałabym kupować mniej i posiadać mniej i choć nigdy nie będę zupełnią minimalistką…chociaż nie, czemu nigdy? Lubię to, więc może kiedyś!
Przeraża mnie latanie, ale w ciągu najbliższych kilku lat marzy mi się wyprawa w jakieś odległe miejsce i przetrwanie tych wielu godzin na pokładzie. Japonia, Kazachstan albo lasy Ameryki Południowej…Jasne, będę się bardzo bała, pewnie popłaczę, ale nie wyobrażam sobie umrzeć nie opuszczając bezpiecznej Europy. Kto wie, może kiedyś takie długie loty będą mnie stresować, ale będą też dla mnie psychicznie osiągalne, tak jak obecnie loty do Polski.
Sama nie czuję potrzeby zmieniania cech, z którymi mi dobrze. Te cechy są mną. Jeśli mi z nimi dobrze – są dobre. Nawet jeśli są nieidealne. Ale zmienianie tych, z którymi mi niedobrze traktuję jako przygodę. Kto wie, kim będę, kiedy uda mi się pokonać własne blokady? Boję się osób, które uwiły sobie w teraźniejszości i w sobie samym gniazdko, którego nie dadzą tknąć. A jeśli jakieś ździebełko je uwiera, to TAK MA BYĆ BO TO ICH GNIAZDKO. One wiedzą najlepiej i na pewno nie da się tego, tamtego czy owego. Jak ktoś śmie sugerować, że jest inaczej?
Mam wielką nadzieję, że żaden wiek nie stanowi blokady dla zmian. A osoba, o której mówił wspomniany na początku R…Po wielu latach zrobiła coś bardzo zaskakującego. Jest więc dla nas wszystkich nadzieja.
| zdjęcia Kat Terek |