Czasami planujemy podróż życia, a czasami potrzebujemy gdzieś wyskoczyć, żeby zresetować głowę. Mój urlop na Cyprze był tą drugą opcją, zarezerwowaną na dwa tygodnie przed wyjazdem. Nigdy nie zależało mi specjalnie, żeby tam pojechać i lądowałam na wyspie bez oczekiwań. Jak było?
♦
Chwała i cześć wyspie, która dała światu halloumi. Gdybym do końca życia mogła jeść tylko jedną rzecz, ten cudowny ser znalazłby się na samym szczycie listy kandydatów, między tostem z awokado i jajkiem oraz jajkami po benedyktyńsku na łososiu. Pewnie i tak by wygrał. Nie wiem jak często zdarza się tydzień, kiedy nie jem halloumi. To musi być smutny tydzień. Chwała, chwała Ci Cyprze!
♦
Ja wiem, że historia Cypru jest skomplikowana i bolesna i absolutnie nie wydaję na jej temat osądów, bo czytałam za mało. Jednak ciepło i południowa życzliwość w połączeniu z brytyjskimi strukturami tworzy miejsce na Ziemi, gdzie czuję się miło i bezpiecznie.
Patrząc na fale rozbijające się o skały i czując na ciele ciepło marcowego słońca, zastanawiam się dlaczego ktokolwiek chce mieszkać w Londynie. Jest marzec, a ja leżę na plaży w kostiumie kąpielowym. Oczywiście wiem, dlaczego ludzie chcą i dlaczego ja chcę mieszkać w Londynie. Ale w pięknych okolicznościach przyrody (czy to w Walii czy na Cyprze) a już zwłaszcza w pięknych okolicznościach temperaturowych, zawsze na chwilę zapominam.
♦
Pan wiozący nas taksówką na lotnisko na wieść, że mieszkamy w Londynie śmieje się półgębkiem, że to miasto smutnych i zimnych ludzi. Heh, śmieję się. Tak, trochę tak. Ale nie bardziej smutnych niż opuszczone wioski w cypryjskich górach. Nie mówię tego na głos i nie jest to złośliwa myśl. W smutnych ludziach i smutnych wioskach jest coś przejmującego. Strasznego i pięknego. Wzruszają mnie.
♦
Żądam wprowadzenia do McDonald’sa na całym świecie Shrimp Burgerów i McKrewetek w panierce. JAKIE. TO. JEST. SMACZNE.
♦
Sporo piszę o jedzeniu, co? No cóż. Jest bardzo dobre. Zwłaszcza poza McDonald’sem. He he.
♦
Nie wiem czy to kwestia urlopu przed sezonem czy porównania do warunków londyńskich, ale ceny większości rzeczy są bardzo przystępne. Mrożona kawa z budki na plaży za 2 euro? Biorę!
Nie wiem czy to kwestia desperackiej potrzeby słońca i szoku wynikającego z kontaktu z nim, ale mój mąż, naczelny minimalista, człowiek, który niczego nie potrzebuje i posiada pięć par spodni oraz cztery pary butów (poza sportowymi na siłownię), przez cały wyjazd rozpacza, że nie kupił w sklepie na lotnisku wielkiego dmuchanego różowego flaminga. Na Cyprze dzieją się rzeczy niesamowite.
♦
WSZĘDZIE. KOTY. BIAŁE. CZARNE. W ŁATY. GŁADKIE. PUCHATE. W HOTELU. NA PLAŻY. W SKLEPIE. WSZĘDZIE.
♦
Nie jest to najpiękniejsze miejsce, jakie odwiedziłam. Nie jest najciekawsze. Nie jest najbardziej zachwycające. Jest natomiast bezpretensjonalne i w każdym wymaganym aspekcie na tyle dobre, żebym mogła określić spędzony na nim czas jako rozkoszny. Nie wiem czy jeszcze się zobaczymy, ale było świetnie.
Dziękuję.