Lato czy jesień? To wybór jak Północ i Południe. Pewnie masz go już dawno za sobą i nic nie zmieni Twojej pozycji.
Lato jest beztroskie. Nie trzeba martwić się zmrokiem, można do woli maszerować przed siebie, póki starczy sił. Czuję się jak szczęśliwe, bezmyślne dziecko nie musząc znajdować rano rajstop ani skarpetek, zakładając na siebie pierwszą z brzegu sukienkę. Jeszcze tylko sandały i już wyruszam w świat. Fiu bździu w głowie. Walizka jest lekka, bo ile mogą ważyć same majtki i kilka sukienek?
Jest jednak w lecie coś ekshibicjonistycznego. Przez to, że wszystko jest na wierzchu. Nie ukryjesz odrapanego lakieru na dużym palcu u stopy ani niepotrzebnych fałdek pod kostiumem kąpielowym. Wszystko topi się i wychodzi na jaw, prawdziwe oblicze wyłania się zza makijażu. A może wcale nie prawdziwe, tylko jego przegrzana wersja? Czasem nie poznaję sama siebie. Tajemnice są w większym niż kiedy indziej niebezpieczeństwie, bo żar z nieba nie pozwala na koncentrację niezbędną do tego by ciągle uważać na każdy swój krok. Więc jest może beztrosko, ale lepiej mieć się na baczności.
Podczas tego długiego lata nie do końca czuję się sobą. Gdy nadejdzie jesień, odnajdę wszystkie zapomniane skarpetki i owinę się w szal. Zmysły wyostrzą się i będą czujne jak u zwierzęcia, które jest w swoim naturalnym środowisku. Wtapiam się w otoczenie. Instynktownie wiem jak się zachowywać. Krok robi się pewniejszy i chwilami czuję ekscytację przyczajonego drapieżnika.
Sekrety bezpiecznie schowamy pod czapką, tak jak włosy w słabszy dzień. Pakowanie się znów będzie skomplikowane, ale pozwoli zrozumieć czego naprawdę potrzebuję. Pozwoli na odzyskanie dyscypliny w relacji z własną osobą. Tej dobrej dyscypliny, która pcha do działania.
W tym roku porządnie się wygrzałam, ale całkiem lubię mieć zmarznięte policzki. Jestem już na nie gotowa. Na półce czeka zapas herbaty. Czapki w gotowości.
Poza tym lasy są o wiele piękniejsze jesienią. Możesz już przychodzić, moja droga.