Tyle lat minie w tym roku w związku z moją drugą połówką. Z kolegą ze szkoły, chłopakiem z tej samej ulicy, mężem i ojcem mojego dziecka. Połowa naszego życia. Ciężko mi w to uwierzyć.
Wyszłam za mojego najlepszego przyjaciela. Kogoś, kogo podziwiam. Na kogo zdaniu i opinii zależy mi najbardziej na świecie. Za osobę, z którą obudzona nocą przez marudne niemowlę, rozmawiam o polityce i grach karcianych, turlając się po łóżku i chichocząc. Kogoś z kim mogę płakać ze śmiechu i razem milczeć. Kogoś, komu mówię wszystko i komu ufam bezgranicznie, chociaż czasem sprawi mi przykrość. Uważam go za ideał, a jednocześnie jestem w stanie wymienić jednym tchem wszystkie jego wady. Widzę je jak na dłoni, w końcu jesteśmy razem szesnaście lat, a ja nie jestem ślepa. Po prostu nie mają znaczenia.
Czasami zastanawiam się jak to jest, że można być z kimś tyle lat i się nie znudzić. Nie ma jednego rodzaju miłości. Miłość ma dla każdego inny kształt, smak i formę. W zależności od tego czego szukasz. Dla wielu mój związek byłby spełnieniem najgorszych koszmarów, dla innych spełnieniem marzeń. Można oczekiwać od innych bycia narkotykiem, szukać u nich wielkich gwałtownych emocji, dramatów, wielkiej życiowej imprezy. Sama widzę naszą relację jako czekoladę.
Czekolada jest pyszna i dobra.
Sprawia, że czujesz się dobrze, chociaż czasem możesz się nią objeść. Czekolada nigdy mi się nie znudzi i zawsze będę ją chciała, choć oczywiście nie jest kokainą. Nie chcę, żeby była kokainą. Czekolada, wino, to moje klimaty. Nikt nie powie, że czekolada i wino są złe, choć ktoś może preferować inne specjały. Przy czym po szesnastu latach czekolady dalej możesz ją jeść i będzie smakować wybornie. Z kokainą chyba nie jest tak samo.
Czy ludzie się zmieniają?
Oczywiście. Zmiana to jeden z niewielu życiowych pewników. Ludzie uczą się, dorastają, starzeją, nudzą czymś, rozumieją błędy. Masz to jak w banku. Czuję jak w ostatnich kilku tygodniach zmieniam się pod wpływem nowej sytuacji i nowych bodźców. Niektóre zmiany wynikają z pojawienia się w gospodarstwie domowym nowej osoby, inne z powodu obejrzenia kilku odcinków show Marie Kondo. Po jakichś ośmiu latach udało mi się w końcu zmienić w sobie coś, na czym zależało mojemu mężowi. Nieźle, co?
No właśnie. Nie budowałabym szczęścia na wizji zmiany. Naprawdę nie chcesz czekać, jak w moim przypadku, ośmiu lat. Jeśli zmiana ma być warunkiem udanego związku, to przykro mi, ale nic z tego nie będzie. Zmiana to bonus. Trzeba kochać to co ma się przed sobą.
Jeśli przez wszystkie lata czegoś się nauczyłam, to na pewno, że warto, że trzeba rozmawiać i mówić o swoich potrzebach głośno. Swego czasu wierzyłam, że jeśli ktoś naprawdę kocha, to sam się domyśli, że marzysz o dostawaniu kwiatów albo byciu całowaną po szyi albo o spontanicznym wyjeździe na weekend albo chociaż o smsie z lotniska, że ukochany już wylądował. Jeśli się nie domyśli to znaczy, że nie kocha. Jest to wspaniały sposób na nieszczęście. Naprawdę nie ma niczego uwłaczającego w powiedzeniu o czym się marzy i czego się oczekuje w związku. Zakładając, że nie jest to litania żądań. Coś nie staje się mniej wartościowe jeśli wypowiesz to na głos. Wolę być szczęśliwa, bo powiedziałam czego pragnę, niż unieszczęśliwiać się czekając aż w końcu się domyśli.
Jako doświadczona życiem kobieta po trzydziestce wiem, że nic nie wiem o związkach.
Te, które podziwiałam i którym zazdrościłam – rozpadły się. Te, które uważałam za słabe i żałosne – trwają do dziś i nie raz, nie dwa okazują się niezwykle zgrane i szczęśliwe. Więc tak do końca nigdy nie wiadomo. Poza jednym – jeśli ktoś Cię kocha i chce z Tobą być, to tak jest i już. Miłość to nie jest jakaś łaska, którą da się wyprosić. Nie trzeba o nią prosić. Jeśli trzeba, to nie jest miłość.
Po szesnastu latach nie czuję potrzeby obchodzenia Walentynek. Walentynki były wczoraj, kiedy byłam zmęczona całym dniem i mąż napisał, że przyniesie jedzenie. Potem spędziliśmy wieczór oglądając film, z leżącym na nas dzieckiem. Walentynki będą w weekend, kiedy pójdziemy razem na śniadanie do pobliskiej kawiarni. Będą dzisiaj, kiedy w środku nocy przytulę się, a on mnie obejmie. Każdego dnia, który wolimy spędzić razem, nawet na kanapie, niż z kimkolwiek innym.
A świeże kwiaty mamy w domu zawsze.