Takie wpisy pojawiają się na mnóstwie blogów. Zazwyczaj polecane są konta z setkami tysięcy followersów, bardzo profesjonalne i piękne, dopięte na ostatni guzik. A ja nie lubię obserwować takich kont. To znaczy – lubię na nie popatrzeć, ale nie kręci mnie bycie jednym spośród stu tysięcy lajków pod zdjęciem.
Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami mam wrażenie, że te konta są nieco wyprane z bliskiego kontaktu. Mogę się oczywiście mylić, bo sama też nie zawsze dam radę odpisać na wiadomości, ale czuję się mniej fajna będąc jedną z miliona fanów, niż kiedy tych fanów jest dużo mniej. Na instagramie jest mnóstwo wartościowego contentu od osób, które nigdy nie przebiją się w hashtagach i być może nie będą nigdy profesjonalnymi influencerami. Mogą mieć jednak sporo do zaoferowania.
Chciałabym polecać małe, niszowe konta. Taki slow instagram. Jedyny warunek – mniej obserwatorów ode mnie (@riennahera) i coś ciekawego do przekazania.
Jeśli macie ochotę podzielić się swoim instagramem w komentarzach – zapraszam (nawet jeśli macie więcej obserwatorów…). Jeśli chce polecić kogoś innego – również.
Zwykły zeszyt – zaczęłam obserwować dopiero w zeszłym tygodniu, ale bardzo podoba mi się tematyka konta. Autorka sama o sobie pisze: „Pani od islamów. Oduczam nienawiści. Omawiam trudne i kontrowersyjne tematy związane z religiami Bliskiego Wschodu.” Nie ma nawet 2000 obserwatorów, a od niej właśnie dowiedziałam się o rewolucji w Sudanie, przemilczanej przez media. Prowadzi też blog, na którym publikuje obszerniejsze teksty. Konto potrzebuje się nieco rozkręcić, ale widzę potencjał i liczę na więcej informacji, więcej edukacji, więcej wszystkiego.
Buszując w codzienności – świetne zdjęcia, świetne lokacje, świetna dziewczyna. Jej jedyna wada – jest nieco zbyt pozytywna, więc w porównaniu czuję się jeszcze większym mrukiem. A tak na serio – jeśli lubicie Jane Austen, styl boho i przy tym nie macie ochoty na moje narzekanie, Jess jest dla Was stworzona. Poza tym nie może usiedzieć na miejscu i dużo podróżuje, więc na zdjęciach sporo się dzieje.
Magdarling – wiem, że kariera w social mediach nie zależy tylko od stylu i talentu, ale też od mnóstwa innych czynników i szczęścia. Dla mnie Magda, stała bywalczyni londyńskiego Fashion Week, od lat pozostaje arbitrem elegancji, a jej konto jest naprawdę tró feszyn. Strach pomyśleć, że poznałam ją aż siedem lat temu…
Emnilda – Urodziła się przynajmniej sto lat temu. Polecam głównie zdjęcia jej mieszkania, bo takiego boho przepychu nie widziałam u nikogo innego. Nie wiem czy nie dostałabym w nim na co dzień oczopląsu, ale nie można odmówić autorce konsekwencji i rozmachu. W dobie setek tysięcy białych wnętrz (w tym i mojego ;), to jest coś zupełnie, zupełnie innego.
Pixelendo – Agata Nowicka była wzorem i bohaterką w późnym okresie mojego nastolęctwa. Na jej blog wchodziłam regularnie, odnajdywałam się w jej komiksowych rysunkach, chciałam być jak ona. Jest chyba jedną z najbardziej znanych polskich rysowniczek i pewnie nie potrzebuje polecenia konta, ale jednak polecam, bo w moja internetowa bańka jest z nią nierozerwalnie związana. W czasach dinozaurów byłyśmy nawet zaprzyjaźnione na grono.net (nikt kto ma mniej niż 30 lat pewnie tego nie zrozumie…). Kiedyś będę duża, sławna i bogata i zlecę Agacie mój portret za milion monet.