Czym jest normalność?
Mam co do niej duże oczekiwania. Normalność to nie bylejakość.
Normalność jest kiedy spokojnie zasypiasz. Kiedy rano wychodzisz z domu bez lęku i wracasz do niego z przyjemnością, po dobrze spędzonym dniu. Do osób, które kocham i którym ufasz, które kochają i ufają. Gdy nie musisz bać się kogo spotkasz na klatce, ani zastanawiać się nad intencjami osób mijanych na ulicy. Normalność jest dzieleniem się z najbliższymi swoimi problemami i radościami. Możliwością powiedzenia im wszystkiego. Domem, w którym kryjesz się przed całym złem świata. Szkołą i pracą, w których możesz być sobą i robić swoje. Czymkolwiek to jest. Bezpieczną ulicą. Przyjaznym przechodniem, kierowcą autobusu i sprzedawcą w sklepie. Przyjaznym klientem i miłym współpracownikiem.
Tak, dla mojego dziecka, dla siebie, dla świata, chcę tylko normalności. Tylko i aż.
Normalności niezależnie od tego czy będzie wybitna czy bardzo zwyczajna. Przebojowa czy cicha, robiąca karierę czy spełniająca się w życiu rodzinnym. Normalności, jeśli będzie lesbijką. Albo jeśli okaże się jednak moim synem. Jeśli jednego dnia przyprowadzi do domu dziewczynę, a kiedy indziej chłopaka. Czarnego, śniadego, niskiego, chudego, w rurkach albo z irokezem. Z akcentem lub bez akcentu. Jeśli będzie chciała chodzić się modlić w kościele, zborze, cerkwi, synagodze czy meczecie. Albo jeśli nie będzie chciała w ogóle. Jeśli będzie chciała mieć dzieci albo nie, z kimkolwiek miałaby je mieć.
Martwi mnie, że moje dziecko może zostać skrzywdzone albo samo krzywdzić innych. Że będzie nieszczęśliwe. Smutne. Samotne. Niespełnione. Nie martwi mnie, kogo będzie kochać, ani w jaką siłę wyższą wierzyć. Nie ma takiego Boga ani boga, nie ma takiej ideologii, nie ma takich oczekiwań, które byłyby ważniejsze od niej jako mojego dziecka, jako człowieka.
Tej normalności chcę dla niej i tej normalności będę jej uczyć. Głęboko wierząc, że kiedyś będzie czymś powszechnym na każdej szerokości geograficznej i pod każdą flagą.
Jeszcze będzie przepięknie
Jeszcze będzie normalnie