UWAGA! Tylko niepoważne myśli. Tych poważnych wszędzie jest bardzo dużo i z pewnością każdy ma swoje niewyczerpane źródło, z którego może zasięgać wciąż nowych. Tutaj, tym razem, używam humoru żeby nie zwariować. Bo, między innymi, po to właśnie wymyślono humor. Jeśli chcesz się oburzać, pouczać, kazać być godnym i tkwić w kontemplacji, to nie tutaj. Albo nie tym razem. Może następny tekst będzie poważny.
Wpis powstał we współpracy z najlepszym na świecie Międzynarodowym Legionem Pończoch Pogardy.
Zapraszam do dzielenia się własnymi myślami. Im bardziej absurdalne, tym lepiej.
♢
W końcu przestanę być „złą wnusią która nie odwiedza babci!”. Teraz nieodwiedzanie jest oznaką troski
(Legionistka Olga M. )
♢
Skoro pandemia, to po ulicach powinny grasować pandy a nie jakieś tam wirusy.
(Legionistka Anna B.)
♢
Czy autficiki na czas kwarantanny nie powinny się nazywać inficiki?
Legionistka Anna Dorota M.
♢
Czuwała nad nami Opatrzność, kiedy na chwilę przed pandemią, zupełnie niezależnie od niej, zamawialiśmy do domu cztery kartony whisky.
♢
W każdym tygodniu inny towar jest na topie listy produktów deficytowych. Przy pierwszym szoku były to żele antybakteryjne i papier toaletowy. Zaraz potem paracetamol. Później jajka i mąka. W tej chwili baked beansy w puszce. Czy słyszałam coś o drożdżach?
Kiedy koleżanka próbowała zrobić nam zakupy gdy ściśle się izolowaliśmy, nie mogła dostać piersi z kurczaka, ale dostępne były kraby i dziczyzna.
LET THEM EAT CAKES.
♢
Kiedy na instastories wspomniałam, że nie zrobiłam zapasów suchego szamponu, dostałam wiele wiadomości, że mąka ziemniaczana działa równie dobrze. Przepraszam Was. Przepraszam, że mogłyście pomyśleć, że jestem na tyle kompetentna w kuchni, żeby mieć mąkę ziemniaczaną i wiedzieć co się z niej robi.
Czuję się niczym Gordon Ramsay robiąc cokolwiek co wymaga zwykłej mąki…(właściwie używam jej tylko do chleba bananowego i smażonej ryby).
♢
Nikt mi nie powie, że Prosecco to nie jest towar pierwszej potrzeby. Prosecco regularnie ratuje życie przynajmniej dwóm osobom w moim domu (trzem, jeśli liczyć moje życie zmarnowane w więzieniu). A kto wie, może i jest tych uratowanych więcej, może gdybym zaczęła killing spree to wbiłabym się z rozpędu i do sąsiadów i w przechodniów.
♢
♢
Nic nie było mnie w stanie przekonać do biegania. Ani biegające przyjaciółki, ani mąż, ani troska o figurę, ani moda, ani w ogóle nic. Nie znoszę biegać. To znaczy nie znosiłam. Od zeszłego tygodnia kocham, uwielbiam i jestem wytrawnym biegaczem. Przebiegam dwa kilometry i dwieście sześćdziesiąt metrów. „Samotność długodystansowca” to o mnie.
(Na chwilę obecną wg wytycznych brytyjskiego rządu można raz dziennie w celu zadbać o kondycję fizyczną poza domem)
Na ulicach widać niemało osób, które odkryły w sobie pasję do biegania. Swój pozna swego. Najczęściej widzę je przez okno, ponieważ sama korzystam z uroków posiadania bobaska i biegam między pierwszą poranną zmianą pieluchy a końcówką bobaśnego śniadania. Czyli o 7 rano. Dla zachowania resztek godności.
♢
Wy też robicie pełen makijaż na wyjście do sklepu?
♢
Mam nadzieję, że to się wkrótce skończy, nie stać mnie na pandemię. Z żalu po utraconych wakacjach, na których właśnie miałam być, w przypływie hormonalnej rozpaczy (i być może pod wpływem prosecco) kupiłam siedem sukienek z Zary. Będę miała w czym chodzić do sklepu.
Trzymajcie się, kochajcie się, pajacujcie.
To pomaga.
Zdjęcia: Ewa Karaszkiewicz