Ekscytujący, szalony miesiąc. Dużo emocji, na początku niekoniecznie dobrych, ale z biegiem czasu coraz lepszych.
Trzymajcie się, jedziemy.
Życie
Wizyta w Tate Modern
Po długich dniach frustrowania się i boczenia, odbyłam z moim mężem ważną rozmowę.
- Bo ty zawsze chcesz chodzić na spacer do tych samych parków obok domu, a ja bym chciała pojechać na przykład do Tate!
- Też bym chciał, jedźmy.
I pojechaliśmy. Czy było tak jak sobie wymarzyłam? W większości tak, chociaż dzieci to dzieci, więc było naraz super i bardzo męcząco. Czyli jak każdego dnia rodzinnego życia. Iona okazała się urodzonym krytykiem sztuki, ogłaszając wszem i wobec, że na obrazie jest błoto, kałuża, mrówki. Na widok International Klein Blue rzekła natomiast “Nie widać…Boję się”. Orla okazała się ogólnie mieć sztukę w poważaniu, natomiast radośnie ulała mi na ubranie. Dyletantka. No chyba, że miał to być performance. Wtedy czapki z głów.
Zawaliła mi się szafa
Wiesz, że odwyk od ubrań jest właściwą decyzją, kiedy zawala Ci się szafa. Dosłownie. No, w pewnym sensie. Moja szafa jest małym pokoikiem i chociaż ściany się nie zawaliły, to drążek na ubrania wyrwał się (SAM) ze ściany i wszystkie moje długie suknie wylądowały na podłodze. A więc dużo, dużo sukni. Patrzyłam na nie z mieszaniną żalu, rozpaczy i wściekłości. Po czym zamówiłam nowy drążek i wpadłam w manię sprzątania i wyrzucania. Ta mania nadal trwa i kiedy tylko będę miała okazję, planuję kolejny przegląd szafy. Chcę zostać z prawie niczym. A skoro już jesteśmy w temacie szafy…
Apdejt z odwyku od ubrań
Nie kupiłam w tym miesiącu niczego. Czułam się fajnie ubrana i spełniona. Wciąż mam za dużo rzeczy. Widzę, że potrzebuję coraz mniej. Marzy mi się szafa kapsułowa. Mam ochotę wyrzucić prawie wszystko. I być może nawet to zrobię. Muszę jednak wpierw przestać karmić piersią i upewnić się, że rzeczywiście nie będę nosić moich wszystkich poliestrowych sukni. Widzę jednak, że przydałby mi się kardigan i nowe jeansy. A tak, bo wskutek ćwiczeń (jak sądzę…) i innych okoliczności (choć nie wiem jakich), niektóre spodnie sprzed ciąży ze mnie spadają.
Awaria fejsbuka
Czy pamiętasz co robiłaś kiedy Facebook i Instagram przestały działać na kilkanaście godzin? Ja dodałam właśnie bardzo fajne stories o kulturze dworskiej (polecam) i nikt ich nie oglądał.
Jak wszyscy trafiłam na twittera, do którego na co dzień nie mam serca. Jest zbyt agresywny. Zbyt czepialski. I jednocześnie zbyt głaszcze się po głowie, z tymi wszystkimi opiniami, od których zieje samozachwytem (tak, tak, mam na myśli te osoby, które wyśmiewają się z social mediów w social mediach). Upewniłam się, że mam rację. Pierwszy hejter zjawił się przy pierwszym tweecie.
To było tylko miesiąc temu, a już wydaje się jakby minęła cała epoka. Po kilku dniach wyszłam z twittera. Do następnej awarii.
Leki
Po raz pierwszy w życiu zaczęłam brać leki antydepresyjne. Zamierzam napisać o tym obszerniejszy tekst, bo temat wart jest uwagi. W telegraficznym skrócie – nie wiedziałam, że człowiek może być tak spokojny i wyluzowany. Czy to tak czują się osoby bez problemów z psychiką? ZAZDROSZCZĘ. I witam w klubie. Po raz pierwszy od jakichś…siedemnastu, może dwudziestu lat, czuję, że JEST OK.
Ognisko
Nie pamiętam, kiedy ostatnio siedziałam nad ogniskiem z prawdziwego zdarzenia. Może na studiach? W każdym razie było wino w rozsądnej ilości, były pianki na patyku, była kiełbasa i nawet Iona jadła ją z zachwytem. A Iona żywi się głównie płatkami z mlekiem, ryżem, makaronem, bananem i tortami. Były hiciory polskiej muzyki z lat dziewięćdziesiątych. Były koce, szumiący las, gwiaździste niebo, milczące wpatrywanie się w ogień, przypalone halloumi i przewrócone kieliszki. Było cudownie.
Filmy i seriale
To nie tak, że w tym miesiącu nie czytałam książek, ale żadnej nie skończyłam. Bo oglądałam tyle, że aż nie wiem co i jak i kiedy. I paradoksalnie, dużo pisałam, chociaż nie publikowałam tak dużo. Książki wrócą za miesiąc.
Foundation: W serialowej adaptacji cyklu Asimova dzieje się tyle, że ciężko opisać to w kilku zdaniach. Wielkie galaktyczne Imperium staje przed groźbą upadku. Przepowiada go dzięki swojej psychohistorii wybitny uczony. Po czym zostaje wygnany, aby jednocześnie stworzyć bazę wiedzy dla przyszłych pokoleń, w razie rzeczywistego upadku Imperium. A potem zaczynają dziać się RZECZY. Mamy kilka wątków rozgrywających się na przestrzeni ponad trzydziestu lat. Czy to jest rewelacyjny i idealny serial? Nie, ma nawet sporo słabych momentów i dużo mniej jakościowe wątki. Ale mnie bawi i sprawia mi największą przyjemność od dawien dawna. ORAZ. O.MÓJ.BORZE. Takiego Lee Pace’a nie widzieliśmy od czasów Thranduila. Uwielbiam graną przez niego postać klona cesarza, który zawsze istnieje w trzech wcieleniach: chłopca, mężczyzny i starca.
You: Nasz uroczy stalker i morderca powraca w trzecim sezonie jako poczciwy mąż i ojciec na luksusowych amerykańskich przedmieściach. Fajny ten sezon. Może najfajniejszy do tej pory. Sprawiało mi dużo radości oglądanie mordowania z perspektywy pary z małym dzieckiem i ogarniania logistyki opieki nad nim. Chociaż i tak uważam, że mieli za łatwo.
Ted Lasso: Trener amatorskich drużyn futbolu amerykańskiego dostaje posadę trenera drużyny piłkarskiej w Richmond w Londynie. Brzmi jakby nie miało to sensu? I o to chodzi. Bo celem właścicielki klubu jest odniesienie sromotnej klęski. Jednak Ted jest zbyt sympatyczny, żeby go nie pokochać…Efektywny comfort watch. Miałam jednak problem bo w drugim sezonie w którymś momencie przestał mnie obchodzić. W ostatnim odcinku znowu zaczął, więc w przyszłości pewnie powrócę, chociaż bez wielkiej ekscytacji. Chyba, że w przypadku błędów w przedstawianiu brytyjskiej kultury…Na ich widok dostaję szewskiej pasji.
Ammonite: Lesbijki i dinozaury. Mniej więcej. Wariacja na temat życia paleontolożki i zbieraczki skamielin Mary Anning, oparta na założeniu, że co gdyby ważne kobiety w jej życiu były z nią w relacji uczuciowej. W oprawie XIX-wiecznych kostiumów, ze świetnym aktorstwem Kate Winslet i Saoirse Ronan. Mnie się ten film podobał, ale chyba nie jest dla wszystkich, ponieważ ma bardzo powolne i mało ekscytujące tempo. Ja łykam większość produkcji kostiumowych, chyba, że są bardzo słabe, albo bardzo nudne, ta weszła mi gładko.
Squid Game: 456 graczy walczy o wielką wygraną w morderczej grze na odludnej wyspie. Ponieważ cały świat ekscytował się przez chwilę tą produkcją, w końcu obejrzałam i ja. I doceniam. Jest to dobrze poprowadzona fabuła, odcinki wciągają, chce się od razu więcej. Polecam, kawał dobrej telewizji. Nie jaram się tak, żeby przebierać się za postaci, ale oglądało się świetnie.
Diuna: Mam wrażenie, że ludzie internetu dzielą się teraz na dwa obozy – “Diuna to największy cud świata” i “Diuna była wielkim rozczarowaniem”. Sama jestem w drugiej grupie. Ale o tym napiszę cały obszerny tekst, w większości już gotowy. Publikacja wkrótce!
Blogowo
Dziwny był to miks tematyczny. Rozpoczęłam od tekstu o chwilowym kryzysie toaletowo-paliwowym w Wielkiej Brytanii, o którym wszyscy trąbili i jakoś rozszedł się po kościach. Było o buncie dwulatka, który przechodzimy z córką prawie codziennie, zwłaszcza w dni, kiedy musi iść do żłobka. Wspominałam szkołę z okazji Dnia Nauczyciela. Zastanawiałam się czy da się przygotować do porodu i kiedy jest czas na terapię. Pisałam także o nowych ulubionych perfumach. Pachnę sobie nimi pisząc ten tekst.
Dzięki za kolejny wspólny miesiąc. Teraz tylko listopad i…CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA.