Tradycji niech stanie się zadość. Wpis z postanowieniami publikuję sumiennie od 2013 roku. Wielu nawet udaje mi się dotrzymać. Na przykład tego, żeby nigdy w życiu nie pić już rakiji. Postanowiłam i usilnie się go trzymam. Grunt, żeby postanowienia były realistyczne…
W 2021 chciałam budować nawyki. I wyszło całkiem nieźle. Rozpracowałam sporo rzeczy, które sprawiały mi problemy (aktywność fizyczna, sprzątanie, regularne tworzenie treści). Jest jeszcze kilka, nad którymi chcę przysiąść, ale nie ma dramatu. Nie jestem już tak wielkim nie ogarem jak kiedyś.
Chciałabym wierzyć, że w tym roku będziemy mogli podróżować, często bywać w Polsce, budować naszą firmę, żeby rosła w siłę i w ogóle rządzić. Wiele nie zależy od nas. Skupmy się zatem na tym, co realne.
Więcej pić (NIE rakiji)
To był świetny rok, ale i ciężki rok. Ciężki w takim znaczeniu, że chwilami ze zmęczenia słaniałam się na nogach i zasypiałam nad obiadem. Mój styl życia przeszedł na opcję oszczędności baterii.
Powiedzmy, że po dziewięciu miesiącach ciąży i wielu miesiącach karmienia piersią (podczas którego czasem pijam, ale nie zdarzyło się chyba więcej niż kieliszek wina raz w tygodniu…) nie będzie to ani wielki wysiłek, ani żaden niezdrowy nałóg. Nie chodzi mi o jakieś wielkie libacje. Ale o korzystanie z naszej kolekcji whisky dla przyjemności. I wyjścia z koleżankami, bez skręcającego żołądek lęku, że zaraz obudzi się dzieciątko i będę musiała biec do domu.
To picie to w zasadzie bardziej symbol niż rzeczywiste picie. Symbol zachowywania się tak, żeby była okazja, zamiast chowania się w domu. Bo ostatnio chowam się w domu zdecydowanie zbyt często i ciężko mi znaleźć motywację do ruszenia się. Może to zima, może to pandemia.
Czy będę pić wino, kawę czy smoothie, muszę robić tego więcej. I poza domem.
A i zwykłej wody nie zaszkodzi.
Mniej mieć
Niektóre rzeczy materialne dają mi radość. Na przykład świece, z producentem których współpracuję od wielu miesięcy. Albo brutalistyczny kalendarz, który kupuję od trzech lat. Albo mój planer, drugi rok z rzędu taki sam.
Ale zdecydowanie bardziej niż przynosić do domu nowe rzeczy, lubię wyrzucać te, których już nie potrzebuję i nie chcę. Widzieć porządek i pustą przestrzeń. Zamierzam pozbywać się więcej i bardziej regularnie. Widzieć pustkę. I porządek. Czuć wolność.
Szafa kapsułowa
Odwyk od ubrań był kapitalną decyzją i chcę ją pchnąć jeszcze dalej. Chcę stworzyć tę mityczną szafę kapsułową.
Bo uczucie, gdy rano spieszę się i bez zastanawiania chwytam koszulę, sweter i spodnie, a one wyglądają razem świetnie, bo są dobranymi elementami…to uczucie jest wspaniałe.
Wydanie książki
Mogę powiedzieć to już oficjalnie. Umowa wydawnicza została podpisana.
Opowieść, której zalążki powstały dwadzieścia lat temu, po tym jak przeczytałam w Wysokich Obcasach artykuł o Powstaniu Wielkanocnym w Irlandii i hrabinie Konstancji Markiewiczowej, ukaże się drukiem. Daty, szczegóły i inne różności pozostaną póki co między mną i Grupą Wydawniczną Foksal, jestem jednak w trakcie spełniania mojego życiowego marzenia. I najcięższe etapy są już chyba za mną. A te nadchodzące bardzo mnie ekscytują.
Skończyć opowiadanie
Kiedy urodziła się Iona i z płaczem karmiłam ją po nocach patrząc przez okno, widziałam w oddali budowę nowych apartamentów. Rosnące budynki rzucały z oddali blask, wyglądając jednocześnie magicznie i upiornie. Wtedy przyszedł mi na myśl magiczny i upiorny pomysł na opowiadanie osadzone w zupełnie nieromantycznych, banalnych i odpychających realiach biednych zaułków Londynu, które poddawane zostają gentryfikacji. Powstało ledwie 1200 słów, budowa została dawno ukończona, ba, w apartamentach mieszkają nawet moi znajomi i czasem w nich bywam. Wciąż jednak kręci mnie zamysł i chcę je dokończyć.
Jest to też nowy kierunek pisania, w którym nie czuję się pewnie. Fajnie będzie zrobić coś nowego.
Dodawać Ziziwa na czas
Nie wiem czy obserwujecie mnie na instagramie, ale co tydzień dzielę się na stores rozpakowywaniem paczki z warzywami przez Ionkę. Teraz już właściwie przez Ionkę i Orlę. Nagrywam to co niedzielę z myślą o publikacji w poniedziałek, a potem…zapominam. Wskutek czego Ziziwa mają ruchomą datę, czasem dwa tygodnie materiały pojawiają się dzień po dniu. To pewnie dla nikogo nieistotny drobiazg, ale chcę publikować je regularnie. Przynajmniej dopóki Iona nie zbuntuje się ostatecznie i nie odmówi brania udziały w nagraniach. Co czasem się zdarza…
Mam jeszcze kilka pobocznych celów, nad którymi chcę pracować, ale pozwolę sobie zachować je dla mnie. Ponieważ one też nie do końca zależą ode mnie i są dość ambitne. Dobrze jednak mieć wyzwania.
Życzę Wam, żeby rok 2022 był dla nas wszystkich łatwiejszy. I dla świata w ogóle. Trzymajcie się i dajcie znać nad czym chcecie się skupiać przez kolejne dwanaście miesięcy.
PS Postanowienia minionych lat:
|| 2013 || 2014 || 2015 || 2016 || 2017 || 2018|| 2019 || 2020|| 2021||