Uwielbiam spisywać nasze dialogi i zabawne sytuacje. To lepsze nawet niż album ze zdjęciami. To mentalna fotografia życiowego momentu. A ponieważ w internecie nic nie ginie, to i nie zginą nasze wspomnienia.
To prawie jak horacjańskie postawienie pomnika. Czy to nie romantyczna wizja? Ludzie po wsze czasy będą wiedzieć, że…
♥︎
- Mój brzuch śpiewa! – krzyczy Iona, kiedy coś jej burczy.
Uważam, że to bardzo urocze określenie. Do czasu, kiedy słyszę… - Moja kupa śpiewa!
♥︎
Raz na jakiś czas próbuję pozbyć się zabawek, którymi dzieciaki się nie bawią. Oczywiście kiedy tylko wybiorę takie zabawki, zaczynają się nimi bawić.
Nadarzyła się jednak okazja, że znajoma urządzającą dziecku urodziny prosiła o prezenty z drugiej ręki i zabawki, które już nie są gościom potrzebne.
Na początku byłam zachwycona, po chwili jednak okazało się to wyzwaniem. Bo trzeba wybrać zabawkę jednocześnie godną bycia prezentem, a więc nie plastikowy chiński wiatraczek z jarmarku, i taką, która nie jest już w użyciu. Zadanie niemal niemożliwe do wykonania.
Siedzę zatem z Ioną w pokoju dziecinnym i wskazuję.
- Oddamy kolejkę?
- Nie.
- Hmm…to może oddamy delfina?
- Nie.
- Ale przecież nie bawisz się nimi w ogóle. To może żółwia?
Iona patrzy na mnie poważnie i wskazuje na mój leżący na podłodze nowiutki iPhone13 Pro. - Oddajmy ten telefon.
A mówią, że dzieci nie rozumieją sarkazmu…
♥︎
-Mamo to dla ciebie – Iona podaje mi połówkę precla. Drugą połówkę wciągnęła chwilę wcześniej. -Możemy zjeść razem?
-Ale to przecież dla mnie.
-Mamo, musisz się dzielić!
Tutaj zaczęłam się śmiać niczym czarny charakter z kreskówki. Iona nie złapała nawiązania i zaczęła się niepewnie śmiać, nie wiedząc o co chodzi, ale nie mogąc pozwolić, żeby ominął ją udział w mojej diabolicznej zabawie. I kiedy tak się śmiała, spojrzałam na nią i zabolało mnie serce. No zabiorę temu głupeczkowi całą połówkę precla? No nie zabiorę. No i się podzieliłam.
♥︎
Opiekuńczość wobec młodszej siostry ma się świetnie. Kiedy rano zmieniam Orli pieluchę, a ten bobas dostaje szału, ponieważ aktualnie przeżywa bunt przy zakładaniu ubrań, słyszę oburzone:
- Mamo, ona nie chce mieć założonego ubrania. Zostaw ją!
Ionka idealnie odczytuje również potrzeby siostry. Kiedy bobas kwęka, Iona jest w gotowości i od razu wie jak zaradzić smutkowi.
- Nie przejmuj się, Orlusiu. Uczeszę cię.
♥︎
Jesteśmy w Aquarium na Waterloo w Londynie. Przemierzamy długie korytarze, oglądając rybę za rybą, żółwia za żółwiem. Wtem, akwarium z płaszczkami.
Iona patrzy ze współczuciem na imponującą, majestatyczną, nakrapianą rybę sunącą po dnie niczym poduszkowiec.
- Jest smutny – stwierdza. – Nie ma przyjaciela.
Serce w kawałkach.
♥︎
Pod koniec dnia człowiek ma już czasem dość. Powie na odczepnego cokolwiek dla świętego spokoju. Na jakieś pytanie Iony o ciastka czy inne lody, odpowiadam spod koca, że nie możemy ich ciągle jeść bo jesteśmy bardzo biedni i nie mamy pieniędzy.
Iona idzie do kuchni podzielić się tą wiadomością.
- Jesteśmy biedni tato.
- Tak? Czego ci brakuje? Na co nie możesz sobie pozwolić? – pyta ojciec wyrwany z konwersacji.
- Na leki – odpowiada Iona z żałością.
Ktoś powinien jej powiedzieć, że w Anglii do osiemnastego roku życia leki na receptę wypisane przez lekarza ma darmowe…Albo i nie powinien. Po co odbierać taką doskonałą okazję do Weltschmerzu?
♥︎
Sceny rodzinne to nie tylko dialogi z dziećmi. To również rozmowy małżeńskie.
- Jak będę stary, zostanę zielarzem. Będę robił wywary i eliksiry i hodował zioła. Zobaczysz – opowiada mi rozmarzonym głosem Ell.
- Czyli po prostu zostaniesz Paszczakiem?
(Brzdęk potłuczonych marzeń)
♥︎
Iona dostała pod choinkę spacerowy wózek dla lalek, w którym wozi obecnie lalkę.
- Ionka, jak nazywa się twój bobas?
- Przemolito.
Turlałam się ze śmiechu po podłodze przez dobre kilka minut. - Ionka, daj Przemolito pizzę – wymądrzam się z kanapy, widząc jak karmi z butelki plastikowego bobasa.
- Przemolito jest za mały – patrzy na mnie z politowaniem trzyletnia matka. A ja czuję się jak te babcie, które wmuszają w niemowlaki słodycze…
♥︎
Leżę sobie obolała pod kocem. Dogorywam po intensywnych ćwiczeniach na siłowni i po uderzeniu nogą o łóżko. Jestem trochę zwycięzcą, a trochę ciamajdą.
Ionka wchodzi do pokoju. Ciągnie za sobą różowy plecak z motylimi skrzydełkami.
- Nie przejmuj się mamo. Damy sobie radę.
- Ojej kochanie, ale z czym? Mamie nic nie jest…
- No z plecakiem.
♥︎
Ionka zaczyna nas naśladować w wielu rzeczach. Próbuje karmić bobasa piersią. Tak jak tata pakuje się i wychodzi do pracy.
W tym celu przypina bobasa do wózka, zakłada kapelusz i plecak, przez ramię przerzuca płócienną torbę pełną badziewia.
- Iona, gdzie idziesz?
- Do pracy!
- Z bobasem?
- Tak.
- A gdzie pracujesz?
- W łazience.
Chyba muszę się zakręcić w tej łazience i zapytać o wolne pozycje, bo jeśli można przychodzić z bobasem, to może być praca dla mnie.
♥︎
Tata odprowadza Ionę do przedszkola. Po drodze śpiewają sobie radośnie.
- Koła autobusu kręcą się, kręcą się, kręcą się, koła autobusu kręcą się, cały dzień.
W tej piosence co zwrotkę zmienia się fragment. - Ionka w autobusie robi łe, łe, łe, cały dzień! – śpiewa Ionka.
- A jak robi tata w autobusie?
- Tata w autobusie robi hi, hi, hi! Cały dzień!
- A jak robi mama w autobusie?
- Hmm…- zastanawia się Iona. – Mama w autobusie robi “Orla przestań!” cały dzień…
♥︎
Siedzę sobie z Orlą i Ioną, bawimy się, jest umiarkowana cisza, umiarkowany spokój, umiarkowana radość.
Śmiechy, skakanie po łóżku, gilgotanie. Nie ma nawet czasu na rozmowę, dzieją się tak sielskie i niewinne rzeczy.
I wtem.
- A twoja babcia umarła? – pyta Iona.
(Hello darkness my old friend…)
♥︎’
Są sprawy, które mogę niezmiennie polecić. Picie wody, zmywanie makijażu po całym dniu, ćwiczenia fizyczne, wysypianie się, ograniczenie mięsa w diecie. Zdecydowanie polecam. Ba, polecam też figlarnie dobrą whisky raz na jakiś czas. Nawet bardzo polecam.
Jeśli chodzi natomiast o zostawianie na kanapie otwartego komputera z otworzonym plikiem edycji książki, podczas gdy po podłodze grasuje dziesięciomiesieczny bobas…To w ogóle nie polecam. W OGÓLE.
Zwłaszcza, jeśli bobas ma ciągoty do elektroniki i komputer, telefon oraz pralka to jej zdaniem najwspanialsze, najciekawsze, najbardziej pożądane rzeczy na świecie.
Orla w ogóle najbardziej na świecie lubi mamę, jeść i programować. Głównie pralkę, ale nigdy nie pogardzi komputerem lub telefonem. Wygląda na to, że kiedy dorośnie, Orla po prostu zostanie własnym ojcem.
I tak to żyćko płynie. Dzień za dniem.