Regularnie dostaję pytania jak zmotywować się do pisania. Książek, blogów, prac licencjackich czy magisterskich, doktoratów i tak dalej, i tak dalej.
Nie mamy siły. Nie mamy pomysłu. Nie mamy motywacji. Nie mamy weny.
Swego czasu polegałam na wenie i jeśli nie przyszła, stękałam na kanapie będąc twórcą wiecznie cierpiącym. Obecnie polegam na wenie w małym stopniu. Bo piszę systematycznie. Prawie codziennie. Większość tygodnia. Dni kiedy nie piszę są wyjątkiem. Choć te bez weny wcale nie są.
Wyrobienie nawyku zajmuje podobno dwadzieścia jeden dni.
Pisząc 400 słów dziennie da się w końcu napisać całą książkę. Tak mówił Terry Pratchett, więc to musi być prawda. Sama też tak mówię, bo startując od tej metody, skończyłam książkę, która czeka na ostateczną redakcję i wydanie. Mam obecnie trzydzieści pięć lat. Pierwsze wersje pomysłu powstały, kiedy miałam czternaście. Pierwsze rozdziały niedługo potem. Aż nagle skończyła mi się wena…
Na początku te 400 słów musiałam wypocić, obecnie w dobry dzień to czasem kilkanaście minut. Czasem pół godzinki. Tak, są dni, kiedy idzie mi jak krew z nosa. Albo nie idzie. Rzadko, ale się zdarzają. Wtedy idę spać. Albo zrobić obiad. Albo coś poczytać, posłuchać, pooglądać. I następnego dnia znowu siadam do pisania. Zawsze działa.
Ja miałam silną motywację wewnętrzną i potrzebowałam znaleźć dla siebie sposobu na wykonanie zadania. Niektórzy z nas potrzebują jednak dodatkowej motywacji. I tutaj wchodzę ja, cała na biało.
Co roku tysiące osób biorą udział w listopadowym wyzwaniu NaNoWriMo, które polega na napisaniu w miesiąc powieści. Do tej pory powstało ich 367,913. Nigdy nie podeszłam do wyzwania, ponieważ żeby napisać powieść trzeba mieć pomysł, plan i czas. A ja, jak pewnie niejedna z Was, od lat nie miałam w listopadzie możliwości pisania kilku tysięcy słów dziennie. Proponuję Wam o wiele mniej wymagające wyzwanie. Dwadzieścia jeden dni pisania czterystu słów dziennie. Nie obchodzi mnie co piszecie. Pracę na studia, pamiętnik czy dzieło życia. Felieton czy pisma sądowe. Możesz tworzyć tweety, opisy na Instagram albo książkę kucharską. Interesuje mnie, żeby codziennie powstało 400 słów jakiegoś tekstu.
Opuścisz jeden dzień? Trudno. Ja też czasem opuszczałam i wciąż opuszczam. Ważne, że piszę przez WIĘKSZOŚĆ czasu, a jeśli kilka dni nie piszę, to mi nieprzyjemnie.
Jak zacząć?
To zależy od Ciebie. Nie ma żadnego idealnego sposobu. Lubisz robić plany? Rób. Nie lubisz? Nie rób. Ale nie akceptuję żadnych wymówek.
Masz do ogarnięcia dzieci? Ja też. Napisz jak już śpią. Jesteś na wakacjach? Spoko. Możesz dyktować słowa na telefonie, siedząc nad basenem. Jedziesz do pracy autobusem? Nastukaj w notatniku.
Sama najbardziej lubię pracować na zasadzie wystrzałów energii. Mam dobry pomysł, czy to na scenę w książce, czy to na blog, czy na opowiadanie – piszę wszystko co przyjdzie mi do głowy. Czasem porzucę fragment na zawsze, czasem od razu powstanie z niego całość. Czasami obudowanie go w strukturę zajmie mi kilka dni, innym razem miesiące. Ale żeby pracować na tekście, trzeba mieć przed sobą tekst. Nawet zły. Zły jest lepszy niż nieistniejący. Zły jest dobrym startem.
Od razu zaznaczę, że nikt nie każe Ci pisać TYLKO 400 słów dziennie. Jeśli chcesz, nie to będzie i cztery tysiące. Ale codziennie. Albo prawie codziennie. 2800 słów raz na tydzień się nie liczy. To znaczy pisz tak sobie jeśli chcesz, ale to nie jest wyrabianie nawyku, a mnie o to chodzi. O to, żeby prokrastynacja przestała być problemem, pisanie przestało wiązać się z jakimikolwiek wątpliwościami czy lękiem i zrobiło się automatyczne jak mycie zębów.
Jeśli zaczniesz dzisiaj lub jutro, do końca lipca wyrobisz sobie nawyk. Jeśli zaczniesz za kilka dni, skończysz w sierpniu. Jeśli zaczniesz za miesiąc, wyrobisz się do września.
Daję Ci czas do początku września.
Wtedy spośród chętnych osób opublikuję listę tego, co powstało. Chętnie zalinkuję do blogów, profili, gdziekolwiek. Chętnie będę się dzielić Waszymi postępami.
Jeśli posiadacie Instagram, podzielcie się udziałem w wyzwaniu i zaznaczcie mnie oraz użyjcie hasztagu #400slow.
Jeśli dołączanie, dajcie znać w komentarzu.
Założyłam też nową grupę wyzwania, gdzie można dzielić się wszelkimi pisarskimi sukcesami i wyzwaniami.
Wchodzisz w to?
Chodź. Będzie fajnie.
Ja sama piszę prawie codziennie 500 słów tekstów na bloga. Ale w ramach wyzwania, chcę skończyć dwa zaczęte opowiadania. Za 21 dni powinny być gotowe. Co Ty napiszesz?