Wyjazd do Norwegii wziął się z zazdrości i z kłótni. Zazdrościłam Marysi Góreckiej z mamygadżety, kiedy rok temu oglądałam zdjęcia z jej wyjazdu. Zwłaszcza, że jej córka Felicja była troszeczkę starsza, Marysia bardziej doświadczona z większą gromadką dzieci niż jedno, a ja dopiero zaczęłam brać leki. Po czym pokłóciłam się z mężem, po dwóch latach braku wakacji w pandemii, o to „DLACZEGO NIE MOŻEMY NIGDY JECHAĆ TAM GDZIE JA CHCĘ”. Odpowiedział, że możemy, tylko muszę znaleźć ofertę. Biegiem zatem rzuciłam się na organizatora, z którym pojechała Marysia. Po czym dostałam obuchem w głowę, bo mieli jeden jedyny wolny termin na następny rok. JEDEN. To musiało być przeznaczenie.
Rok później, jesteśmy. Chociaż czułam bardzo duży dyskomfort, bo jak to, planować życie na ROK do przodu?! Przecież mogę nie dożyć jutra…
Jak widać zazdrość może być pozytywna, a spełnianie marzeń i pragnień dorosły człowiek sobie organizuje.
To nie jest żadna płatna reklama (niestety!|) , ale nie mogę nie wspomnieć, że organizatorami pobytu byli Agnieszka i Wiktor, prowadzący nordtrip.pl. Dzięki nim doświadczyliśmy mnóstwa atrakcji, których nigdy byśmy nie doświadczyli z dwójką małych dzieci i bez kierowcy, bo po prostu nie ogarnęlibyśmy niczego. To najlepszego rodzaju all inclusive, płacisz pieniądz i nie myślisz o niczym, masz wszystkie posiłki, mnóstwo atrakcji, a na dodatek prywatnego fotografa i wieczorem serwisy streamingowe na wielkim telewizorze. Mój kuzyn stwierdził, że to jak przyjechać w odwiedziny do cioci i wujka.
Czy w Norwegii jest drogo?
Wielką zaletą mieszkania w Londynie jest przyzwyczajenie do niedorzecznych cen. W tym kontekście ceny w Norwegii nie robiły na mnie wrażenia, bo to oczywiste, że drink w hotelu kosztuje kilkanaście funtów, I tak dalej.
Przy czym fakt, że skorzystaliśmy z nordtrip sprawia, że nie trzeba myśleć o cenach.
Jeden nocleg, który spędziliśmy w norweskim hotelu z powodu niedopasowania terminów lotu, nieco mnie siekł psychologicznie (prawie dwieście funtów za pokój), ale uznałam, że skoro nie byliśmy na prawdziwych wakacjach, nie u babci, odkąd urodziły się dzieci, to na pohybel kosztom. Oczywiście przy brytyjskich cenach to też nie jest jakiś kosmos, po prostu ja skąpię.
Czy w Norwegii jest zimno?
Miałam nadzieję, że będzie. Nie odczuwam zupełnie tęsknoty za szeroko pojętymi ciepłymi krajami. Ma to pewnie związek z fartem w przypadku pogody, zarówno podczas wyjazdu do Polski w lipcu jak i do Norwegii, a także z upałami w Londynie. W Polsce miałam okazję posiedzieć na plaży i nie wyobrażam sobie w tej chwili jeżdżenia gdzieś daleko, żeby również siedzieć na plaży.
Mocno nastawiłam się na chłody, bluzy i długie spodnie. A tu nic. Było tak słonecznie, że codziennie musieliśmy używać kremu z filtrem. Nic to. Może pojadę sobie na kilka dni do Szkocji za jakiś miesiąc…
Zapewne zwykle lub po prostu często nie jest ciepło. Ale przez cały nasz pobyt było.
Czy w Norwegii jest ładnie?
Norwegia jest ucztą dla oczu. Krajobrazy to oczywiście jedno. Morze, jeziora, wyspy, klify, fiordy, wrzosy, skały, wszelkie te formy polodowcowe, to wszytko jest piękne. I to bardzo. Pięknem totalnym. Jak w Szkocji.
Natomiast aspekt ludzki jest przynajmniej tak samo wyjątkowy. Sama idea, że ludzie dobrowolnie i zgodnie budują w całym kraju domy w tym samym tradycyjnym stylu, a nawet jeśli idą w nowoczesność, to z poszanowaniem krajobrazu – to jest cud świata. Rewelacja.
Na tyle na ile widziałam, było również czysto, tą czystością ludów germańskich. Bo to nie chodzi o Zachód jako taki. Francja jest zupełnie inna. Wielka Brytania miewa dobre momenty, ale pozwala sobie na bardzo wiele luzu. Za to niemieckie i norweskie miasteczka są jak wyszorowane. Przynajmniej na tyle, na ile je w życiu widziałam. Lubię to bardzo. No i weźcie popatrzcie jako to jest estetyczne, no! Człowiek ma ochotę zburzyć własny budynek i postawić się na nowo.
Czy w Norwegii jest fajnie?
Pływaliśmy kajakami i motorówką. Wchodziliśmy na wiszącą nad fiordem skalną półkę. Odwiedzaliśmy miasteczka, w których było przepięknie i w których roiło się od antykwariatów. Chodziliśmy po wyspach i wysepkach. I lasach. I skałkach. I w ogóle.
To były mocno aktywne wakacje, na pewno nie dla osób, które lubią relaksować się na leżaku. Ja nie lubię, zdecydowanie wolę dużo zwiedzać lub chodzić po górach.
Nie są to też wakacje imprezowe. Oczywiście nie wiem jak w Oslo, ale w okolicach norweskiej riwiery nie ma jak poszaleć ani poimprezować. A mocniejszy alkohol dostępny jest tylko w państwowych sklepach w ograniczonych godzinach.
Dla mnie to wszystko składało się we wspaniałą estetyczno-aktywną całość, właściwie wakacje idealne. Ale wiadomo, różni ludzie mają różne potrzeby.
Nie będę ukrywać, że wyjazd z dwójką małych dzieci był ambitny. Gdyby nie to, że mój mąż ostro pakuje, nie wiem czy weszlibyśmy na Preikestole bo nosił na sobie obie dziewczynki na raz. Pobudki o siódmej po całym dniu łażenia były niekoniecznie super. Kładzenie do snu 15 miesięcznej Orli po całym dniu atrakcji – też nie. Mała nie lubi też jazdy samochodem, więc krzyczenia było sporo. Kajakowanie również ją znudziło i pod koniec po gładkiej tafli wody roznosił się dziecięcy krzyk.
Ale daliśmy radę. I mamy fajne wspomnienia. A Iona zakochała się w kajakach. Było ciężko, nie polecam komu innemu niż my, ale nie żałuję.
Czy Norwegii czegoś brakuje?
Tutaj oczywiście piszę z przymrużeniem oka, ale brakuje jej pubów. Jest przynajmniej tak piękna jak Szkocja, a nawet piękniejsza (te domy robią robotę…), ale przyzwyczaiłam się już do anglosaskiego pubu w najmniejszych nawet mieścinach i kocham ten klimat. Nie chodzi nawet o alkohol, to ma niewielkie znaczenie. Pub daje po prostu pewien wgląd w społeczność i życie miejsca. Nawet jeśli tylko na chwilę. Ewidentnie Norwegowie cenią inne wartości.
Nie chciałabym przeprowadzić się do Norwegii. W Londynie zapuściłam korzenie, mam swoje rutyny, w domu i z przyjaciółmi, swoje miejsca, swoich ludzi.
Ale Norwegię chętnie poznam lepiej i mam nadzieję, że to początek pięknego romansu. Chciałabym zobaczyć ją w różnych porach roku, chciałabym zobaczyć więcej jej części. Zapisałabym się z miejsca na przyszły rok, ale niestety, Nordtrip nie ma już żadnych miejsc na 2023…Więc czekam na 2024.
I w kolejnych latach równie chętnie romansowałabym ze Szwecją, Islandią i Finlandią…
Jeśli zatem znacie kogoś, kto organizuje podobne wyjazdy, koniecznie mi napiszcie!
PS Autorami wszystkich zdjęć są Agnieszka i Wiktor z nordtrip.pl
PPS Wiem, że ludzie w internecie często biorą wszystko śmiertelnie poważnie. Proszę takie osoby o wzięcie poprawki, że spisuję wrażenia ze swojego tygodnia wakacji w fajnym kraju, a nie rozprawę kulturowo-socjologiczną. To nie jest przewodnik ani kompendium wiedzy tylko opowiadam Wam do kawy jak mi się podobało. Cmok.