Nie, to nie jest jakaś wybitna filozofia i nie odkrywam Ameryki. Nie mam też do sprzedania kursu o motywacji, sukcesie ani jak połączyć się z Bogiem. Chociaż żałuję, bo to brzmi jak świetny biznes. I jak widać są influencerzy, który całkiem dobrze już z ten żyją. Może kiedyś.
To kilka myśli, rzeczy, podejść, które poprawiły moją jakość życia. Obok psychoterapii i leków. W tym kontekście, są sprawdzone. Być może nie będą działać dla każdego, chociaż właściwie nie widzę powodu, dlaczego nie miałyby działać. Nie są specjalnie kontrowersyjne i w zasadzie ograniczają się do stwierdzenia “żyj i pozwól żyć”.
Mnóstwo z nich wynika z dorośnięcia. Ja doszłam do nich po swojemu, po czasie. Może ktoś uzna, że to podejście jakkolwiek warte przemyślenia.
1 Zajmuj się sobą
Często widzę tylko czubek własnego nosa. Nie w sensie, że jestem najważniejsza i wszyscy mają wokół mnie skakać. O nie. Po prostu doba jest krótka, życie jest krótkie i wolę interesować się swoimi sprawami niż przeżywać nieistotne sprawy innych.
Nie obchodzi mnie, co o mnie sądzi sąsiad, dziewczyna w pracy czy koleś w autobusie. Nie przeżywam decyzji i czynów innych. Chyba, że nagrywam podcast o rodzinie królewskiej…
Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie wnioskuję, żeby dbać tylko o swój interes. Pomoc innym to piękna rzecz i będę do niej zachęcać i będę ją doceniać. Natomiast dramy, plotki i inne badziewia, są właśnie tym. Badziewiem. Lepiej zająć się rzeczami ważnymi. Jeśli możesz jakoś komuś pomóc, wesprzeć, rozwiązać problem – świetnie. To są sprawy godne zainteresowania. Jeśli przeżywasz kto z kim i dlaczego, dla samej draki – mało świetnie. Mnie szkoda życia
2 Nie obserwuj osób, które sprawiają, że czujesz się źle
Nauczyłam się, że jeśli ktoś w internecie podnosi mi swoją działalnością ciśnienie, to powinnam od niego odejść. Ludzie, którzy kręcą inby, to pierwsza kategoria. Ludzie, którzy wyśmiewają innych ludzi i na tym budują poczucie wartości – kolejna.
Jest też kategoria osób, które nie zrobiły nic złego i w zasadzie są miłe, ale na ich widok trafia mnie szlag. Może z zazdrości, nie zaprzeczam, może jest coś w ich sposobie bycia, a może mamy totalnie inne priorytety i poglądy…to nie ma znaczenia.
Jestem przekonana, że na dłuższą metę hate watching też jest szkodliwy. Przynajmniej dla mnie. Bo kiedy obserwowałam pewną młodą kobietę, przekonaną o wyższości nad większością ludzkości świata, a przynajmniej innych kobiet, już od rana naładowana jej przekazem dostawałam wkurwu. Więc ją zablokowałam.
Wiecie jaki mój świat jest teraz puchaty?
3 Nie porównuj się
Mało kto ma wszystko. Jeden ma idealną, ekscytującą karierę. Inny udaną, kochającą rodzinę. Jedna jest piękna jak z obrazka, inna najmądrzejsza. Są też osoby, które wydają się mieć wszystko na raz. Nic z tym nie zrobisz.
Kiedyś czułam, że muszę się ścigać ze znajomymi czy ludźmi z sieci. Życie to nie kreskówka ani nie film Disneya. Nie ma jednej księżniczki, która zgarnia wszystko i jest najfajniejsza w całym królestwie.
Win some, lose some.
Nie jestem najpopularniejszą blogerką. Ale jestem wystarczająco popularna, żeby dawało mi to fajne profity.
Nie jestem najzdolniejszą pisarką, ale wystarczająco zdolną, żeby ktoś mnie wydał.
Nie jestem wielce urodziwa. Ale wystarczająco, żeby mieć fajnego faceta. I trochę ładnych zdjęć.
Nie jestem najlepszą matką. Ale wystarczająco dobrą, żeby moje dzieci były najedzone, ubrane i roześmiane.
Z tych wszystkich wystarczających spraw da się zbudować naprawdę przyjemne życie.
4 Nie oceniaj
Mogę oceniać konkretne czyny. Oczywiście, że to robię. Ale staram się nie nadawać łatek osobom, zwłaszcza jeśli nie znam ich zbyt dobrze. Każdy zasługuje na kredyt zaufania, dopóki nie pokaże, że nie był go wart.
Jasne, jest sporo osób, których nie lubię i nie bardzo mam ochotę spędzać czas w ich towarzystwie. Ale to jest kwestia mnie lub braku chemii między nami, nie tego, że ktoś jest głupi. Choć czasem jest. Jednak do tej opinii dochodzę po długich obserwacjach.
Jak wszyscy czytam czasem portale plotkarskie, bo są dla mnie jak odcinki głupiej komedii. Nie powiem jednak, że osoba X czy Y jest głupia i beznadziejna, bo jej nie znam. Może mnie drażnić, mogę nie lubić na nią patrzeć, mogę nie lubić jak się ubiera, śpiewa, gra, cokolwiek. Ale to tylko percepcja wizerunku.
Jest mnóstwo sposobów na codzienność. Nie mnie oceniać jak ktoś żyje swoje życie. Chyba, że robi krzywdę innym, zwłaszcza z premedytacją, ale to zupełnie inny przypadek.
5 Zawsze miej dystans
Ani Ty, ani ja, nie jesteśmy świętymi krowami i nie zaszkodzi czasem pośmiać się z siebie.
Warto mieć też dystans do własnej percepcji. To co myślisz o świecie, to tylko Twoje myśli. Nie ostateczna, obiektywna i święta prawda. Albo nie jest to prawda dla wszystkich ludzi. Co nie znaczy, że są gorsi czy głupsi.
Warto też pamiętać, że czasem Ty robisz coś naprawdę słabego i beznadziejnego. Możesz wtedy albo się zacietrzewić w swojej zajebistości, albo wziąć na klatę i powiedzieć “przepraszam, nawaliłam, źle wyszło”.
Nie mam problemu z ludźmi, którzy popełniają błędy, sama popełniam je codziennie. Mam duży problem w tych, którzy się w nich okopują i jeszcze mają pretensje do świata.
6 Szanuj się
Nie na zasadzie “nie miej seksu przed ślubem”, “nie miej wielu partnerów seksualnych” czy w innym podobnym kontekście. W kontekście “miej do siebie dystans, ale nie bądź czyjąkolwiek wycieraczką”.
Inni ludzie są tak samo ważni jak Ty, ale nie ważniejsi. I o ile naturalnym jest dostosować się do swojego płaczącego niemowlęcia albo pójść na rękę komuś w pracy z urlopem, albo ogólnie wpisz tu sobie bycie miłym w jakiejkolwiek sytuacji, kiedy można i fajnie być miłym, to już nie musisz uginać się do życzeń i pragnień każdej osoby na świecie, za każdym razem, kiedy ktoś sobie tego zażyczy. To nie jest cnota. To masochizm.
7 Twoje priorytety są Twoje
Jakiś czas temu negocjowałam nowy kontrakt na telefon. Chciałam zostać w takim samym abonamencie z nowym, dużo lepszym aparatem. Zawsze negocjuję takie rzeczy, to niestety moja żyłka sprzedawcy, wytrenowana przez wiele lat pracy. Jeśli nie negocjuję, czuję się przegrana.
Niemniej, pan po drugiej stronie słuchawki próbował przekonać mnie, że mogę zrezygnować z telefonu od nich i załatwić go w promocji bezpośrednio z Apple. A on da mi dobry abonament po okazyjnej cenie. Wyjdzie mi tak jak chcę i zostanę w ich sieci. I nie mógł zrozumieć, że mnie w ogóle nie zależy na zostaniu w ich sieci i żeby wyszło mi cenowo tak samo, jeśli muszę poświęcić czas na załatwianie tego. Uczepił się konceptu, że przecież wyjdzie tanio, że będzie dobrze.
Zmieniłam sieć i dostałam od ręki to czego chciałam. Minimalnie drożej niż wcześniej. Ale moją najcenniejszą walutą jest czas, nie trzy funty miesięcznie.
To tylko taki banalny życiowy przykład utraty klienta, który dowodzi jedynie, że różni ludzie mają różne potrzeby. Zrozumienie tego jest kluczem do wszelkiej mądrości, empatii i dobroci serca.
8 When they go low, we go high
Być może cytowanie Michelle Obamy jest pretensjonalne i kiczowate, ale uwielbiam to motto. Nie chcę się ścigać w wyścigu na samo dno. Nie interesuje mnie odbijanie piłeczki i satysfakcja z dowalenia komuś. Nawet jeśli jest mi nieprzychylny. Za satysfakcję starczy mi świadomość, że nie zachowuję się jak osoby, których zachowaniem gardzę.
Moim zdaniem, póki co, dobrze na tym w życiu wychodzę.
Przykład zupełnie praktyczny: koleżanka z pracy mnie nienawidziła, w typowy brytyjski sposób, z uśmiechem na twarzy. Mówiła, że powinnam zostać zwolniona. Oprócz tego sypiała z szefem. Nie powiedziałam o niej nigdy złego słowa, a na koniec stwierdziłam, że była dla mnie zawsze miła. Rezultat? Ona odeszła w ramach dramatycznego zwrotu akcji i przez wiele kolejnych miesięcy kierownicy naśmiewali się z niej. A mnie dali podwyżkę. Do końca zatrudnienia miałam dobre relacje z szefem.
Po prostu uważam, że zachowanie się na poziomie popłaca. Po pierwsze – moralnie. A poza tym – tak po prostu.
9 Cenię najbardziej opinię osób, które uważam za “lepsze” od siebie
“Lepszy” to oczywiście ulotne określenie. Są osoby, które uważam za lepsze ode mnie w cierpliwości i pracowitości. Niektóre są lepszymi rodzicami, inne lepszymi pisarzami albo twórcami. Jedna koleżanka bardziej ogarnia życie, inna fajniej się ubiera, trzecia cudownie gotuje, a czwarta wymiata w pracy.
Niemniej, interesuje mnie co mają mi do powiedzenia na mój temat osoby, które za coś podziwiam, które za coś szanuję, które coś robią. Zwłaszcza ich sugestie co mogę robić lepiej lub konstruktywna krytyka. Bo osoby, które się starają, nad czymś w sobie lub w świecie pracują i coś im wychodzi, nie mają zwykle czasu na wspomniane wcześniej życiowe “badziewie”.
Opinie pochwalne nieznanych mi osób są miłe, ale nie biorę ich za pewnik i nie rozpływam się w zajebistości. Krytyka reszty, im bardziej anonimowa, oderwana od merytoryki i fragmentaryczna, to tylko szum, którym nie warto się interesować.
10 W zdrowym ciele zdrowe cielę
Nie, pójście na spacer, rower czy siłownię nie jest lekiem na depresję. Chodziłam na spacery i siłownię z depresją i jednak nie bardzo. ALE. Chodzenie na spacer, rower, siłownię, jogę, rumbę, regularnie i tak często jak się da, poprawia jakość życia i wspomaga leczenie. WF w szkole skutecznie zohydził mi aktywność fizyczną na lata, dopiero około trzydziestki odkryłam, że im więcej ćwiczę, tym więcej mam ochotę ćwiczyć. Jestem silniejsza, zdrowsza, lepiej radzę sobie ze stresem i w ogóle życiem.
A przy okazji jestem po terapiach i na lekach. Jedno nie wyklucza drugiego.
Jestem obecnie najsilniejsza w życiu, mam mięśnie, mam pupę, mam siłę wychodzić z domu i wnosić wózek po schodach.
Tak, uważam WF za jeden z najważniejszych życiowo przedmiotów. Szkoda, że jest tak zepsuty i beznadziejnie prowadzony.
Być może wygląda, jakbym uważała się za mistrzynię Zen i nie wiadomo jak fajną osobę. Tak nie jest. Oczywiście, że się denerwuję, irytuję, stresuję, uniosę dumą, brzydko o kimś pomyślę. Jak każdy. To jest ludzkie.
Po prostu staram się kierować tymi zasadami. I jak zrobię coś niefajnego, co również się zdarza, to zastanowić się nad sobą.
Jesteśmy ludźmi.
Ale człowiek człowiekowi może być wilkiem lub…człowiekiem. Wybieram to drugie. Bo jak się jest wilkołakiem, to o ile mi wiadomo, wcale nie jest to jakieś wielkie szczęście.
Zdjęcia Paulina Tran