Lubicie je?
Nawet jeśli nie, to będę je pisać, bo to jest najlepszy pomysł dokumentacji.
Czy uważam, że moje dzieci są jakieś wyjątkowo mądre i zabawne? Oczywiście, bo są moje. Dla mnie są najlepsze. Jak każde dzieci dla swoich rodziców. Z pewnością Wasze domy wypełnione były, są lub będą podobnymi żartami, które o wiele bardziej śmieszą na żywo. To jakieś uniwersalne doświadczenie.
Mam jednak nadzieję, że chociaż raz się uśmiechniesz.
1
- Iona, co robisz? – pytam, kiedy wierci się podczas czesania warkocza.
- Sprawdzam czy motyle są w porządku.
Dodajmy, że chodzi o motyle na skarpetkach. - I co, są?
- Tak, tylko je muszę odkazić.
2
Orla używa coraz większej liczby słów. Tym, które używa ze szczególnym upodobaniem jest WIĘCEJ.
Nie bardzo składa jeszcze proste zdania, chyba, że chodzi o czekoladę.
- Więcej latki, tata! Więcej latki!
3
Sen mamy ostatnio dość zdesynchronizowany.
- Iona, może zamiast spać w przedszkolu, pobawisz się z dziećmi i pójdziesz spać jak wrócisz do domu? – sugeruje delikatnie ojciec.
- Niee…Nie lubię dzieci. Wolę się wyspać w przedszkolu i wrócić żeby się bawić w domu.
LOVE HURTS.
4
Czytamy książkę “Peppa w Londynie” i tata tłumaczy Ionce, że królowej już nie ma, obecnie jest król.
- I on jest jej bobasem?
- Tak. To znaczy już nie jest bobasem, teraz jest stary.
- Ale jak?
- Chodź Ionka, pokażę ci zdjęcia jak król był bobasem i jak teraz wygląda – proponuję.
Iona ogląda z zainteresowaniem. - A tak wygląda król teraz. Obok niego siedzi królowa, jego mama, ale już umarła.
- I czy przez ostatnie dwa lata nie mogła chodzić?
- Hm…mogła chodzić.
- A czy przez ostatnie dziesięć dni nie mogła chodzić?
- Hm…nie wiem.
- Możemy zapytać króla?
- Hm…możemy spróbować wysłać mu wiadomość i zapytać. Może ktoś nam odpisze.
- Ooo, a czy ja też mogę z nim rozmawiać jak zadzwonimy do króla?
- Obawiam się, że nie możemy do niego zadzwonić, jest bardzo zajęty.
I w ten sposób Iona obraziła się na króla Karola.
5
Wracam po czterech dniach nieobecności w domu. Ze zmęczenia zasypiam na kanapie, wstałam o 4 rano, żeby wsiąść do samolotu odlatującego o 6.
Budzi mnie Iona.
Kiedy w końcu się ogarniam, zgarniam leżące na mnie kaczki i baranki Duplo. Ciekawe jak się na mnie znalazły…
- Mamo, te baranki przyszły, żeby cię obudzić.
- Niech sobie pójdą.
- Och, zaraz sobie pójdą. Jak tylko namalujesz mi na twarzy tęczę.
6
- Iona, widziałaś? Mama ma dziary – oświadcza Ell.
- Co to są dziary?
- Tatuaż.
- Ja też mam dziary! Mam jednorożca i tęczę. I Orla ma dziary!
7
Iona jest wielką obrończynią siostry.
- Zostaw ją! Tato! Puść ją już! Zostaw ją.
Co robi dziecku ojciec? Obdziera ze skóry? Katuje? Nie.
Przebiera w piżamkę. - Tato, ona nie lubi piżamki! Zostaw ją!
8
Nadeszła wiekopomna chwila. Iona zadała dzisiaj TO pytanie.
- Chcę iść do tej szkoły – wskazała na szkołę mijaną w drodze do przedszkola.
- Ale w tej szkole śpiewa się dużo o Jezusie – odpowiadam z przekąsem.
- A KTO TO JEST JEZUS?
Rodzice bledną. Cała ulica zamiera w oczekiwaniu na wyjaśnienie. - Hm…to taki pan, który mówił różne rzeczy. Że trzeba być miłym – próbuje ojciec dzieciom.
- I mówił, że jest synem boga – dodaję dla uczciwości. – Ale ogólnie był w porządku.
- Tylko ludzie, którzy twierdzą, że go słuchają, wcale go nie słuchają. I nie są mili. Chociaż niektórzy są. Ale nie wszyscy.
- Aha. Tato, a weźmiesz mnie na barana?
(Baranku Boży…)
9
- Ale fajnie bawiłam się z Oliwką i Alicją – oświadcza Iona po poranku spędzonym z koleżankami.
- Świetnie. W co się bawiłyście?
- Że umarłyśmy.
- Okeeeej…to chyba bardzo smutne.
- Ale to było w porządku, bo się zamieniałyśmy.
Właściwie to nigdy na to nie wpadłam. Tak pozamieniać się z umieraniem. Jak ktoś już zdycha z niewyspania i zmęczenia, to na trochę zamienić się z kimś, kto dosłownie umarł. Żeby było w porządku. Genialne!
10
- Tato, a pojedziemy do tej pani?
- Jakiej pani?
- Tej pani co ma basen.
- Do HiszPANII?
- Tak, do tej!
11
Siedzimy nad obiadem. Ell ugotował dhaal, czyli zdrowe wegańskie jedzenie, do tego brokuły, na talerzu jest też kapusta kiszona. Zdrowo, wegańsko, niskotłuszczowo, z dbałością o florę bakteryjną. Świetny obiad, prawda?
- Co jest nie tak? – pyta, kiedy patrzę zafrapowana w talerz.
- Nie, nic…Ja wiem, że to dobre i zdrowe, ale gdyby moja babcia żyła i to zobaczyła, zapytałaby czy jesteśmy biedni.
(Chociaż nie oszukujmy się, możliwość robienia zdrowych posiłków w domu to jest świetna sytuacja)
12
Iona ogląda bajkę. Siadam obok niej z komputerem, praktykując codziennie 400 słów.
- Co robisz? – interesuje się.
- Piszę.
- A co?
- Drugą książkę.
- Dobra.
- Dziękuję, że mi pozwalasz.
- Proszę, mamo.
Jeśli zatem czekacie na drugą część, to już wiecie komu być wdzięcznymi.
13
Codzienna rozmowa przy obiedzie.
- Co dzisiaj robiłaś w przedszkolu? – pytam Ionkę.
- Jadłam sushi.
- A kto zrobił?
- Pani Fatima.
- I co to jest sushi?
- Eee…taka zimna ryba i słony ryż.
- Smakowało ci?
- Nie…nikt tego nie jadł. Nawet bobasy nie. Tylko Orla.
Czy jestem zdziwiona? Nie jestem zdziwiona.
14
Godzina późna, dzieci powinny już spać. Wracam zmęczona po wieczornej jodze w pobliskim studio.
Nagle kroki na schodach.
Dzieciaczki na mnie czekają, myślę. Tak jak te kilka tygodni temu, kiedy nie spały prawie do 22 z tęsknoty za mamusią.
Iona schodzi na półpiętro. Mruży oczy, żeby dostrzec mnie w półmroku.
Uśmiecham się do niej radośnie.
- Eee…to tylko mama – stwierdza i wraca do swojego pokoju – Wolałabym dziadka.
KURTYNA.